Ponieważ poprzednia część została przyjęta bardzo ciepło - postanowiłem kontynuować. Przed Tobą garść pozytywnych, czasem wzruszających historyjek z portalu wspaniali.plNa początku czerwca z rana miałam wizytę u specjalisty, prywatną, ale w takiej bardziej renomowanej przychodni. Doktorka niestety poprzekładała wszystkie wizyty sprzed prawie trzech tygodni, więc wiadomo, nie uśmiechało się już człowiekowi z rana, bo przecież dużo ludzi (jak zwykle do specjalisty) będzie, a w szczególności osoby starsze, ze znaczną przewagą pań. Oczywiście nie napawało mnie to jakoś radością. W dodatku, jako że jestem w ciąży, musiałam iść do tego specjalisty, a od tygodnia mam powrót porannych mdłości, więc musiałam jakoś spiąć się i doczłapać do tego lekarza. Muszę nadmienić, że przy kłopotach żołądkowych czy mdłościach mam wyjątkowo upiorny charakter i z kijem do mnie się nie zbliżaj.
Pożółkłe kartki z pamiętnika znalezionego na strychu. Wszystko rozpoczyna się od słów: "Nazywam się Żbik, a na imię mam Kapitan..."
PONIEDZIAŁEK - Klucha przybiegł dziś na komendę bardzo zdenerwowany. Powiedział, że widział dziś dwie ciężarne, że to tak być nie może, żeby po ulicy chodziły żywe reklamy stosunków płciowych, że to nie po chrześcijańsku! Zaserwowaliśmy mu serię czopków na uspokojenie. Jednakże płk Żelazny odmówił zaaplikowania ich kapralowi Klusze.
WTOREK - Posterunkowy Paproch przyniósł z domu pistolet do wstrzeliwania kołków. Załadowaliśmy go czopkami. Paproch trzyma kaprala Kluchę (wypiętego), a ja celuję. Cel-pal.
Z pięciu czopków trzy poszły w Paprocha, jednym strąciłem doniczkę, a ostatni sam sobie zaaplikowałem. Myślałem, że coś się zacięło, popatrzałem w "lufę", no i jakoś niefortunnie wystrzeliłem. Pech. Wypiętego Kluchę wykorzystaliśmy do gry w salonowca.
ŚRODA - Razem z kapralem Kluchą wytropiliśmy nielegalne zgromadzenie. Prośba o rozejście się nic nie dała. Pałujemy.
CZWARTEK - Zamiast spodziewanej nagrody - bura. Okazało się, że wczoraj rozgoniliśmy przyjęcie weselne. Ot i niefart.
PIĄTEK - Pułkownik Żelazny szykuje się do urlopu. Zamknął szufladę na klucz, żebym mu w niej nie grzebał. Nie rozumiem dlaczego mój ukochany przełożony mnie o to oskarża. Nigdy w niej nie grzebię. Tylko zaglądam.
SOBOTA - Płk Żelazny pojechał na Karaiby. Tak nam powiedział. Ale za cholerę nie wiem po co pożyczał od Paprocha mapę Mazur?
NIEDZIELA - Od dzisiaj ja, przez dwa tygodnie, rządzę naszą komendą. Podwładni się z tego cieszą. Tak mi powiedzieli. W nagrodę dałem im po miętowym cukierku.
NIEDZIELA (wieczór) - Skończyły mi się miętówki. Klucha z Paprochem zamknęli się w toalecie i konspirują. Lecę do nocnego!
W poprzednich odcinkach
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą