Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Najbardziej kontrowersyjne gry, jakie kiedykolwiek wydano

182 799  
717   34  
"Brutalność, hektolitry juchy, obelżywy język i seks, dużo seksu." - to sprawdzony sposób na sukces (niezależnie od tego, czy mówimy o filmie, książce, teledysku czy artykule na JM). Wiedzą o tym także i twórcy gier komputerowych, którzy ubarwiając swe produkcje wyżej wymienionymi elementami liczą na duży skandal będący nieodłączną częścią skutecznej promocji i walki o klienta.

1976 - "Death Race"

Na początek prezentujemy prawdopodobnie jedną z pierwszych gier, która wywołała medialną burzę i rozpoczęła, niekończącą się od dekad, falę bełkotu na temat wpływu komputerowej rozrywki na umysły małoletnich graczy.


 
W „Death Race” zasiadamy za kółkiem piksela, który przy odrobinie wyobraźni ma imitować pancerny bolid rozjeżdżający złowrogie gremliny.


 
Niestety, w tamtych czasach musieliśmy wierzyć twórcom na słowo i uznać białe, pokraczne "cosie" za istoty nie należące do gatunku ludzkiego. W zapewnienia te nie uwierzyli cenzorzy i spece od moralności w kulturze masowej. Jako że gra miała tytuł roboczy "Przechodnie", wiele osób uznało, że piksele widoczne na ekranie są w rzeczywistości pieszymi, którzy padają ofiarą mordercy na kółkach.

 

1982  - "Custer's Revenge"

Ach, lata 80. W Polsce to czas pierwszych szeleszczących dresów, klapek Kubota, kapiszonów kupowanych na odpustach i ostatnich telewizorów typu Rubin. Kto miał zamożnych rodziców, ten mógł naciągnąć ich na wizytę w Peweksie i zakup 8-bitowego szmelcu, który w tamtych czasach nosił miano "komputera" *. Już wtedy powstawały gry, w które lepiej było nie grać przy rodzicach. Taka grą była na przykład produkcja o nazwie "Custer's Revenge".

 

Jest to, można by powiedzieć, dzieło o wartościach historycznych. Wcielamy się w postać generała George'a Custera - autentycznej postaci - człowieka, który na kartach historii zapisał się jako zacietrzewiony, wyjątkowo brutalny wróg Indian, ochlejmorda i półgłówek czerpiący radość z polowań na bizony. W grze "Custer's Revenge" musimy pomóc nagiemu generałowi (z pindolem w stanie erekcji) w dotarciu do indiańskiej piękności przywiązanej do słupa.

 

W rozgrywce przeszkadza morze strzał wysyłanych w kierunku bohatera. Gdy już nam się uda dotrzeć do zniewolonej kobiety, możemy popatrzeć sobie na kłębowisko pięciu pikseli, które w zamierzeniu autorów gry miały być alegorią okrutnego gwałtu.

 

"Cluster's Revenge" uznana została za jedną z najbardziej rasistowskich gier jakie kiedykolwiek powstały, a jej twórcy postawieni zostali przed sąd.

* Z całym szacunkiem dla poczciwych spektrumków, komódek i atarynek - mimo że te maszyny zabrały nam pół dzieciństwa, to w dzisiejszych czasach większą moc obliczeniową mają nawet dekle od Tico.

 

1986 - "Chiller"

Gierka miała swoją premierę na większości 8-bitowców, jednak najlepszą frajdę czerpali z niej posiadacze Nintendo NES - "Chiller" wykorzystywał bowiem świetlny pistolet (ten sam, którym strzelało się do kaczek w "Duck Hunt").

 

W "Chillerze" wchodziliśmy w skórę niewidzialnego kata, który przechadzając się po średniowiecznych salach tortur ma za zadanie okaleczać, poniżać i mordować czekające na wyrok ofiary. Tryskające zewsząd czerwone piksele rozjuszyły obrońców moralności i np. w Wielkiej Brytanii "Chiller" dostał prezent w postaci bana wiekuistego.

 

 

Swoją drogą nam to trochę przypomina pewna polską produkcję sprzed wieków...
 

1990 - "KZ Manager"

No, dobra - o ile torturowanie średniowiecznych rzezimieszków wydaje się jeszcze całkiem sensowną rozrywką, to już sam pomysł stworzenia symulatora nazistowskiego obozu zagłady jest po prostu niesmaczny.

 

W tym przypadku gracz, jako manager obozu zagłady dla Żydów, Turków i Cyganów, musi zadbać o codzienne dostawy Cyklonu B, regularne egzekucje i przychylną opinię społeczną... Tak, chcielibyśmy żeby ta gra była tylko niewybrednym żartem jakiegoś neofaszystowskiego dupka, ale niestety - "KZ” Menager" to prawdziwa produkcja skierowana dla posiadaczy większości komputerowych platform.

1992 - "Mortal Kombat"

W pewnym momencie ewolucja gier video gwałtownie przyspieszyła i dosłownie w ciągu kilku lat paskudne piksele przepoczwarzyły się w całkiem przyjemne dla oka twory. Przyjemniejsze dla oka stało się też wypruwanie flaków i mordowanie... Nową erę wirtualnego mordobicia otworzył "Mortal Kombat", gra która szokowała brutalnością i realizmem (po raz pierwszy wykorzystano tu prawdziwych aktorów).
 


 
Produkcja wywołała prawdziwą burzę - media biły na alarm, zatroskane panie domu odstawiły gary i ruszyły na krucjatę przeciw komputerom, a my radośnie wyrywaliśmy kręgosłupy i tarzaliśmy się w krwi upodlonych przeciwników. Pierwsza część "Mortala" została wyklęta w wielu państwach świata, co pomogło jej stać się jednym z największych hitów cyfrowej rozrywki oraz początkiem ciągnącej się do dzisiaj serii.


 

1993 - "Doom"

Klasyk gatunku (aż trudno uwierzyć, że "Doom" ma już 20 lat...) wydaje się na tle innych tu przemontowanych produkcji całkiem niewinną rozrywką. Jednak gra spotkała się z dość dużą falą krytyki. A wszystko to przez przemoc w stylu gore, satanistyczną symbolikę i możliwość grania z wykorzystaniem hełmów wirtualnej rzeczywistości (ktoś jeszcze pamięta ten całkiem nieudany wynalazek?)
 


 
Na twórców rzuciły się organizacje chrześcijańskie gotowe poświęcić życie w obronie niewinnych duszyczek najmłodszych. "Doom" określany był symulatorem masowego mordercy. Burza po raz kolejny rozpętała się po sześciu latach od premiery gry - okazało się, że dwaj nastolatkowie odpowiedzialni za słynną masakrę w szkole w Oklahomie (zginęło tam wówczas 13 osób) byli wielkimi fanami "Dooma", a jeden z nich bawił się nawet w projektowanie własnych poziomów w tej grze.


 

1997 - "Postal"

W tym samym roku wyszedł też "Carmageddon" oraz pierwsza odsłona "GTA", ale uznaliśmy, że "Postal" jest znacznie większą pożywką dla psychopatów niż kolejna gra o wariacie rozjeżdżającym nieuważnych przechodniów.
 

W latach 80. i 90. doszło do serii incydentów, w których sfrustrowani pracownicy poczty sięgali za broń i urządzali regularną masakrę. Od tego czasu zwrot "going postal" to określenie aktu przemocy, której dokonuje osoba w miejscu swojej pracy. W grze "Postal" mamy do czynienia z takim właśnie zdesperowanym bohaterem, który sieje zniszczenie wszędzie gdzie się da. Gra nie ma konkretnej fabuły - chodzi tylko o masakrę, pożogę, fruwające mięcho... czyli jednym słowem - uroczo spędzony czas. Gra była tak zła, że jej ekranizacją zajął się sam Uwe Boll.


 

2002 - "Ethnic Cleansing"

Przyszłość Białej Rasy wisi na włosku. A wszystko to przez kebaby, murzynów, multi-kulti i chińskich przemytników ryżu. Jakiś sfrustrowany "kolorowymi" obywatelami programista urodził twór o nazwie sugerującej rasowe porządki. Naszym zadaniem jest wyrżnięcie w pień wszystkich czarnoskórych oraz latynoskich przechodniów. Czasem też możemy dla odmiany odstrzelić sobie Żyda... Brzmi zabawnie? Niestety, nie jest to satyra na stereotypowych, rasistowskich mieszkańców Teksasu - gierka została wydana przez Resistance Records - firmę fonograficzną zajmująca się wydawaniem neonazistowskiej "białej" muzyki. Producenci nie tylko nie trafili za to do więzienia dla skazanych za gwałt czarnoskórych, homoseksualnych kulturystów, ale i bez problemu wydali kolejną część gry.
 


 

2004 - "JFK Reloaded"

W 2004 roku z okazji 41. rocznicy zabójstwa J.F.Kennedy'ego wydano grę, w której samemu możemy posłać kulkę w łeb prezydenta, a następnie rozkoszować się powtórką w zwolnionym tempie.
 

Oczywiście "JFK Reloaded" znalazł się na celowniku obrońców moralności, ale nie przeszkodziło to w dystrybucji gry (a wręcz przeciwnie), a jej twórcy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Swoją drogą - gdyby ktoś wydał w Polsce symulator morderców księdza Popiełuszki, sprawa skończyłaby się prawdopodobnie publicznym linczem...
 


 

2006 - "RapeLay"

Symulator gwałciciela mógł powstać w tylko jednym kraju. Nie powiemy w jakim, bo pewnie już wiecie, że chodzi nam o Japonię...;) W "RapeLay" wcielamy się w postać zboczeńca, który śledzi kobietę i jej dwie córki. Celem jest oczywiście seksualny atak na każdą z nich.
 

Gra została zakazana w wielu krajach. Producenci na swoja obronę tłumaczyli, że w porównaniu z grami, których celem jest torturowanie bądź mordowanie, niewinny gwałt nie jest przecież niczym strasznym.
 

 

Skoro o gwałtach, Japonii i przemocy mowa, to warto przypomnieć jeszcze "cudo" z 2002 roku, czyli mordobicie o tytule "Battle Raper". W tej podobnej do "SoulCalibura" napierdzielance, gwoździem każdego pojedynku była możliwość seksualnego wykorzystania poległej przeciwniczki...
 

Tak, wiemy - w tym zestawieniu zabrakło takich smaczków jak "GTA", "Manhunt", "Bully", "Muslim Massacre" czy setek innych kontrowersyjnych produkcji. Właściwie to temat skandali związanych z komputerowymi grami jest tak głęboki, że spokojnie można by skompilować z niego opasłą encyklopedię.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7


Oglądany: 182799x | Komentarzy: 34 | Okejek: 717 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało