Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Diamentowa afera, czyli historia pewnego naszyjnika

31 999  
149   17  
Opowieść o pewnej drogocennej błyskotce, której kradzieżą żyła cała XVIII-wieczna Francja, a głośna afera dołożyła kilka kamyczków do lawiny znanej jako Rewolucja Francuska. Seks, przestępstwa i ludzka naiwność, czyli to, co tygryski lubią najbardziej.

Cała historia rozpoczyna się w pracowniach panów Boehmera i Bassengea. Słynni paryscy jubilerzy podjęli się wykonania niezwykle cennego naszyjnika dla oficjalnej kochanicy króla Ludwika XV. Na naszyjnik składało się 650 diamentów o łącznej masie 2800 karatów, oprawionych w złoto. Jubilerzy zainwestowali w surowiec 1 600 000 liwrów. Doświadczeni bojownicy już pewnie szybko to przeliczyli w głowach, tym mniej doświadczonym podpowiem, że na dzisiejsze warunki jest to około 100 000 000 dolarów amerykańskich. Król jednak postanowił zrobić jubilerom psikusa, poczekał, aż go skończą i umarł, zanim kupił błyskotkę. Panowie zostali w przysłowiowej czarnej dupie, bowiem lista potencjalnych klientów była raczej ograniczona. Jak to mówią: umarł król, niech żyje król. Jubilerzy próbowali swoim dziełem zainteresować następcę tronu Ludwika XVI i jego żonę Marię Antoninę, która słynęła z tego, że z pieniędzmi się nie szczypała. Jednak nawet ona uznała, że taką sumę lepiej przeznaczyć na okręt wojenny i kieszonkowe dla Amerykanów, którzy akurat toczyli wtedy wojnę o niepodległość.



W tym momencie na scenę wkracza, ubrany w purpurową kieckę, jego eminencja kardynał Ludwik de Rohan. Antonina niespecjalnie za nim przepadała, znała go ze swojego rodzinnego Wiednia, gdzie wcześniej był ambasadorem. Tam zasłynął rozwalaniem pieniędzy na lewo i prawo, głównie na dziewczynki, ale królowej pewnie bardziej przeszkadzało, że podobno między łóżkiem, kieliszkiem, modłami a obowiązkami ambasadora potrafił znaleźć trochę czasu, by rozsiewać plotki na jej temat. Antonina walnęła focha i przez osiem lat nie odezwała się do niego słowem. Jedną z dziewczyn pod sutanną kardynała była Joanna. Była córką kłusownika i pokojówki, ale dzięki swojemu kochankowi wkręciła się w środowisko paryskich elit, wymyślając sobie pochodzenie z królewskiego rodu Walezjuszy; wkrótce król pozwolił jej oficjalnie używać nazwiska de Valoise. Joannie najwidoczniej spodobał się naszyjnik i uknuła intrygę, by położyć na nim swoje rączki.


Joanna

Wmówiła de Rohanowi, że królowa jest jej serdeczną psiapsiółą i obiecała, że pomoże mu wkupić się w jej łaski. Wkrótce zaczęła podrabiać listy od królowej do kardynała. Kardynał szybko uwierzył, że kobieta, która nawet nie chce spojrzeć w jego stronę, jest w nim szaleńczo zakochana. Kiedy de Rohan zażądał spotkania, Joanna podesłała mu do sypialni dziewczynę, która była do niej podobna; kardynał najwyraźniej nie zauważył różnicy. "Królowa" w następnym liście, w zamian za numerek, poprosiła kardynała, by nabył dla niej słynny naszyjnik. De Rohan poleciał do jubilerów, podpisał papiery i przekazał błyskotkę Joannie. Sprawa się rypła po pół roku, kiedy jubilerzy zgłosili się do Antoniny po umówioną pierwszą ratę za naszyjnik, który Joanna z mężem zdążyli już podzielić i sprzedać jego część. Pierwszy pod królewską rękę sprawiedliwości nawinął się de Rohan, który właściwie był winny tylko swojej głupoty. Wkrótce do sąsiedniej celi w Bastylii wprowadziła się Joanna, jej mąż z diamentami uciekł do Londynu. Kardynał pochodził ze starego i szanowanego rodu, szlachta stanęła za nim murem i wkrótce został uniewinniony, ale wygnano go z Paryża. Bardzo ucierpiał image króla, a w szczególności jego żony, a wkrótce miał ucierpieć jeszcze bardziej.


Maria Antonina

Joannę de Valois skazano na dożywocie o chlebie i wodzie i naznaczenie wypaleniem litery V na ramieniu, co było piętnem oznaczającym złodzieja. Wypalanie nie do końca poszło zgodnie z planem - literka zamiast na ramieniu, znalazła się na jej piersi. Z wykonaniem wyroku też nie poszło najlepiej, bo Joanna wkrótce uciekła z więzienia. Oficjalnie dzięki sprytnemu przebraniu się za mężczyznę, ale podejrzewam, że jej wdzięki i ogromy majątek posiadany przez męża też miały na to jakiś wpływ. Joanna dołączyła do męża i zajęła się tym, co robi wielu ludzi, którzy mają mnóstwo pieniędzy i wolnego czasu - napisała pamiętnik. W swoich wspomnieniach oskarżyła Marię Antoninę o kradzież naszyjnika. Ludowi, który niespecjalnie lubił królową, łatwo przyszło uwierzenie w kłamstwa Joanny. Kiedy wybuchła Rewolucja Francuska, Joanna miała zostać powołana na świadka oskarżenia w procesie Marii, jednak wg oficjalnej wersji wyskoczyła sobie z okna. Najprawdopodobniej wyskoczył ją jednak jakiś zwolennik francuskiej monarchii. Nicole Laguey, która w aferze pełniła rolę dublerki królowej, została uniewinniona, i w ramach wdzięczności za dobrze wykonaną robotę związała się ze swoim adwokatem. Ludwik de Rohan wrócił do Paryża po wybuchu rewolucji i został wybrany do parlamentu. Wkrótce zrezygnował z tej funkcji i udał się na emigrację. Zobowiązał się także do spłacenia naszyjnika. Zanim umarł, spłacił ponad połowę. Jak wiedzą ci, którzy nie spali na historii, Maria Antonina Austriaczka straciła głowę w 1793 roku, a sama afera naszyjnikowa i kłamstwa Joanny na pewno przyczyniły się do wybuchu Rewolucji Francuskiej.
4

Oglądany: 31999x | Komentarzy: 17 | Okejek: 149 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało