"Byłem w siódmej klasie, kiedy na jednej z lekcji dostaliśmy zadanie, by wybrać sobie względnie długą książkę, przeczytać ją i streścić przed całą klasą, odpowiedzieć na ich pytania oraz na jedno pytanie nauczycielki. Wybrałem "Lśnienie" Stephena Kinga. Dziś wiem, że to świetna książka i czyta się ją jednym tchem, ale wówczas poraziła mnie liczba stron. Poza tym jaka książka dla siódmoklasisty jest choć w połowie tak ciekawa jak gry komputerowe..."
Abyśmy nie tracili zbyt wiele czasu w domu, nauczycielka na koniec każdej lekcji dawała nam kilka-kilkanaście minut na czytanie wybranej przez nas lektury. Gdy zbliżał się już wyznaczony termin, kobieta zauważyła, że jestem jeszcze głęboko w lesie, wiele nie przeczytałem i specjalnie nie wyrażałem zainteresowania. Ponagliła mnie, abym w takim razie poświęcił czas w domu. Zapewniłem, że szybko czytam i spokojnie się wyrobię.
Jak nietrudno się domyślić, dzień przed prezentacją byłem
GŁĘBOKO W DUPIE. Miałem przekartkowane zaledwie kilka stron, z których i tak nic nie wyniosłem. W zamian wypożyczyłem film i obejrzałem go dokładnie.
DWA RAZY. Skleciłem prezentację na szybko i byłem w miarę gotowy zaprezentować się przed klasą. Treść mniej więcej znałem, dorzuci się kilka bzdur od siebie plus
subiektywne opinie co sądzę o pisarstwie Kinga, które
znalazłem gdzieś w necie. Pytań od ludzi z klasy się nie bałem, bo i tak przecież nikt tej książki nie czytał, a film to i ja widziałem.
DWA RAZY.
Jedyne czego się bardzo obawiałem, to pytanie od nauczycielki. Cały czas sceptycznie się na mnie patrzyła i słuchała z przekąsem. To bardzo popularna książka i
ONA z pewnością ją przeczytała. Wiedziała, że miałem niewiele czasu, żeby ją przeczytać i to w dodatku na tyle dokładnie, by móc o niej swobodnie opowiadać. Nie trzeba być geniuszem, żeby nabrać podejrzeń.
Ona wiedziała. Ja wiedziałem, że ona wie...
Zgodnie z przewidywaniami pytania z klasy nie nastręczyły problemów. W końcu odwróciłem się w kierunku nauczycielki i przygotowałem się na cios.
Kobieta uśmiechnęła się i spokojnie zapytała:
Świetnie. W takim razie powiedz mi, jakie są podstawowe różnice między książką a filmem?
Kur*a! To była jedna z tych chwil, w których serce na moment przestaje bić. Ratunek nadszedł z najgłębszych rezerw intelektualnych mojego mózgu, o które nigdy bym się nie podejrzewał:
Przykro mi. Nie wiem.... Nie widziałem filmu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą