Pamiętacie te scenę, jak Margolcia spaceruje sobie po Hollywood? I w pewnym momencie zatrzymuje się czerwony Mustang, a zaraz potem przesłania go bordowy Garbus? Właśnie ta scena uświadomiła mi, jakim perfekcjonizmem w doborze samochodów i rozmachem wykazał się Tarantino, kręcąc ten film.
Dlaczego tak uważam? Przeczytaj, może się ze mną zgodzisz.
Co do samego Mustanga - nie jest to pierwszy lepszy Mustang. Długo szukałem zdjęć z planu filmowego z tym samochodem i znalazłem. Ten samochód to rocznik 1965, przez fanów modelu uważany za najlepszy. Poprawiono błędy debiutanta, a jednocześnie samochód był mały, zwarty, sportowy. Taki, jaki powinien być Mustang. Późniejszym rocznikom
trochę się przytyło i dziki Mustang stał się udomowionym, trochę obrośniętym w tłuszcz konikiem. Wiem, że Tarantino uwielbia motoryzację i właśnie w tej scenie pokazał, że ma bardzo dobry gust. I przy okazji wjeżdża tam Garbus. Jawne nawiązanie do ruchu hipisowskiego, bo ten samochód stał się kultowym autem dzieci kwiatów. Tyle o scenie, która mnie urzekła. Teraz przejdźmy do samego filmu i samochodów.
Wiecie ile wynajmuje się aut podczas kręcenia przeciętnego filmu, którego akcja się dzieje w przeszłości?
Około 300. Jeśli produkcja ma być naprawdę wierna i wymaga tego scenariusz, kombinuje się
maksymalnie 500 samochodów. Akcja filmu
Pewnego razu... w Hollywood rozgrywa się w roku 1969. Tarantino chciał pokazać wiernie te czasy, a że to Los Angeles i ruch jest tam spory, to potrzebował trochę samochodów, by ukazać realia tamtych czasów. Wiecie ile samochodów skombinował?
Ponad 2000 sztuk. I każdy miał być wyprodukowany maksymalnie w 1969 roku. To się nazywa rozmach! Ale dzięki temu możemy podziwiać żyjące miasto i widzieć takie sceny:
Naprawdę dużo się dzieje na ulicach w tym filmie. I do tego te dźwięki V8... Przejdźmy zatem do omówienia kilku naprawdę ciekawych samochodów pokazanych w filmie.
Może być coś bardziej amerykańskiego, niż prawie 6-metrowy dwudrzwiowy Cadillac z 7-litrowym (429 CID) V8 pod machą? 340 KM, do setki w 9 sekund... Spalanie pominę. Po co sobie humor psuć? Samochodem jeździł
Cliff Booth (Brad Pitt), a w filmie należał do
Ricka Daltona (Leonardo DiCaprio). Fani filmów Tarantino rozpoznają ten samochód. Samochód ten zagrał we
Wściekłych psach i jeździł nim
Vic Vega (Michael Madsen). Co ciekawe, po nakręceniu
Wściekłych psów Madsen dostał auto na przechowanie, ale tak je polubił, że je kupił. Na potrzeby filmu
Pewnego razu... w Hollywood pojazd został gruntownie odnowiony. Dostał nowy lakier, nową tapicerkę i kapitalny remont silnika.
Co to takiego ten
Karmann Ghia? A to nic innego jak poczciwy Garbus w ładniejszym ubraniu. Płyta podłogowa, silniki i większość wnętrza pochodziła z Garbusa. No właśnie - silniki też. W tym ten
najmocniejszy 1,6 litra o szalonej mocy 50 KM. A jak wiemy, właściciel tego auta, czyli Cliff Booth nieźle sobie dokazywał (między innymi jazda bokiem po wyjściu z zakrętu). Na standardowym silniku takie rzeczy byłyby niemożliwe, dlatego postanowiono coś z silnikiem zrobić. A co? A wymienić go na inny, lepszy. Pasujące silniki
robiło Porsche, ale taka wymiana była by dość kosztowna, bo jednak Porsche się ceni. Skąd zatem wziąć innego boksera, który zmieściłby się pod maską samochodu? No jak to skąd. Z samochodu, w którym silniki tego typu są powszechne i przystępne cenowo. Z
Subaru. Na szczęście twórcy przeróbki nie popadli w przesadę i zastosowali
dwulitrowy FA20D, który nie ma turbosprężarki. Ale i tak osiąga ponad 200 KM, co sprawiło, że Karmann Ghia stał się niezłą rakietą. Samochód mógł być opcjonalne wyposażony w automatyczną skrzynię biegów, gdyby okazało się, że
Brat Pitt nie ogarnia manuala. Na szczęście okazało się, że ogarniał. Samochód ten także zagrał w innym filmie Tarantino. Film to
Kill Bill, a prowadziła go
Panna Młoda/Czarna Mamba (Uma Thurman). Dlaczego Tarantino tak lubi niebieskiego Karmanna Ghia? Taki samochód posiadał jego ojczym, stąd ogromny sentyment reżysera do tego wozu.
Jakie auto byłoby najlepsze dla ekscentrycznego reżysera
Romana Polańskiego (Rafał Zawierucha)? Na wskroś europejskie, bo takie Polański bardzo lubi (posiadał w swojej kolekcji między innymi
Ferrari 275 GTB/4 Berlinetta z roku 1967). Ale wynajęcie takiego auta nie wchodziło w grę, dlatego Tarantino zdecydował się na małego brytyjskiego roadstera. Ale jakiego? Miał to być samochód w USA mało znany i sprawiający wrażenie drogiej zabawki. Wybór padł na
MG TD. W scenach w filmie Roman jeździ w tym aucie ze swoją żoną
Sharon Tate (Margot Robbie) jako pasażerką. Scena jak auto jedzie w górę Cielo Drive i jego brzmienie pozostaną mi na długo w pamięci. Samochód ten nie grał w innych filmach tego reżysera. Wyposażony w manualną skrzynię biegów, ale dla Rafała to nie był żaden problem.
Samochód użyty do filmu to prawdopodobnie
911L ze zautomatyzowaną skrzynią biegów o nazwie
sportomatic. Początkowo stoi na podjeździe, a potem jeździ nim Margot Robbie. Jazda ta, tak jak i jej spacer po Hollywood są naprawdę elektryzujące. Co to za zautomatyzowana skrzynia? Ano biegi trzeba tam było zmieniać ręcznie, ale pojazd nie posiadał sprzęgła. Zdecydowano się na takie rozwiązanie, ponieważ
Margot Robbie nie potrafiła jeździć samochodami z manualnymi skrzyniami biegów. Wybór tego auta? Jak najbardziej trafiony. Raz, że sportowy, dwa, że modny w tamtym czasie, trzy, że
to Porsche, a cztery - że ze Stuttgartu. A w tym mieście, jak wiadomo wszystkim Amerykanom, powstają najlepsze niemieckie samochody. Zatem jak byłeś kimś w roku 1969 i chciałeś pokazać, że się liczysz, obowiązkowo
musiałeś mieć Porsche.
Samochód miał epizodyczną rolę w filmie. Należał do
Janet Miller (Zoë Bell) i w chwilę po debiucie uszkodził go rzucony przez Cliffa
Bruce Lee (Mike Moh). Dlaczego Tarantino zdecydował się na ten samochód? To symbol. Właśnie w Continentalu zginął z rąk zamachowca ukochany prezydent Amerykanów, czyli
John F. Kennedy. I wszyscy, którzy Kennedy'ego lubili, chcieliby rzucić jego zabójcą w ten sposób o limuzynę prezydencką.
W samochodzie tym przybywają
Tex i dziewczyny, by
wykonać wyrok na żonie Polańskiego i jej kolegach. Parkują przed domem Ricka i ten ich wygania, bo hałasują. Wkurzeni prawdopodobnie mylą domy i wchodzą do
Ricka, gdzie przebywa także
Cliff. Zbierają tam srogi wpierdol od naćpanego
Cliffa, podpitego
Ricka i bardzo głodnej
Brandy, a wszystko przy dźwiękach
You Keep Me Hangin' On w wykonaniu Vanilla Fudge.
Ale czemu to auto jest tak ważne? Niestety, życie to nie film i będąca w 9 miesiącu ciąży
Sharon Tate i jej przyjaciele
Jay Sebring,
Wojciech Frykowski oraz
Abigail Folger zostali zamordowani przez członków sekty
Charlesa Mansona. Na miejsce zbrodni podjechali oni
Fordem Galaxie z roku 1958. Dokładnie
ten samochód został znaleziony przez ludzi z ekipy Tarantino, jednak reżyser uznał, że to by było zbyt okrutne pokazywać to auto w swoim filmie. Znalazł więc podobny model i pomalował go na wzór oryginalnego auta zabójców.
W filmie można jeszcze wyróżnić
Pontiaca Firebirda, który prowadzi ciężarna Sharon Tate, gdy wraz ze swymi przyjaciółmi Jayem Sebringiem, Wojciechem Frykowskim oraz Abigail Folger jedzie do restauracji El Coyote. Dlaczego Firebird, a nie bliźniacze Camaro? Bo Tarantino uważał pontiaca za bardziej prestiżową markę i pasującą do Tate.
I to na tyle jeśli idzie o kultowe auta i ich dobór do filmu. Mam nadzieję, że artykuł choć troszkę się spodobał. A jeśli nie, to przynajmniej można było pooglądać kilka zdjęć fajnych samochodów.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą