Największe obciachy ostatnich dni - Magdalena Ogórek maca się po włosach na antenie TVP
Habaaa
·
6 października 2020
117 368
286
117
W dzisiejszym odcinku o firmie z Los Angeles, która wynajmuje influencerom studio, by mogli udawać, że lecą prywatnym odrzutowcem. Będzie też o Magdalenie Ogórek, która w telewizji finansowanej z pieniędzy podatników urządza sobie ploty o hejterskich komentarzach na temat jej fryzury.
Rzeczy, które kochamy, ale wstydzimy się do tego przyznać przed innymi
fedotido
·
6 października 2020
67 092
211
94
Każdy z nas ma jakieś hobby lub sposób, w jaki lubi po prostu spędzać wolny czas. Często jednak są to rzeczy, do których nie chcemy się przyznawać, bo co o nas pomyśleliby sobie znajomi...
Dzisiaj m.in. o tym, ile można osiągnąć za pomocą zwykłego kija, jak wiele krzywdy można sobie zrobić, tłumacząc komuś zadanie z matematyki, a także jak wiele można stracić po dodaniu złego hasztaga.
Prawdopodobnie mało kto uznałby, że Anna Turajewa jest mężczyzną, gdyby na nią spojrzał. A jednak obsługa lotniska w Sankt Petersburgu
musiała się upewnić, czym wywołała mały skandal. Gdy 42-letnia Turajewa stawiła się do odprawy przy jednej z bramek na samolot do Krasnodaru, odmówiono jej wejścia na pokład. Obsługa lotniska zaczęła tłumaczyć, że w paszporcie trójboistki wpisano „kobieta” w miejscu płci, i zasugerowano tym samym, że Turajewa wygląda jak mężczyzna. Wielokrotna mistrzyni świata poczuła się mocno urażona, ale ostatecznie pozwolono jej wejść do samolotu. Lotnisko wydało też oświadczenie z przeprosinami.
Matematyka potrafi spędzać ludziom sen z powiek. W sumie wiedza o społeczeństwie też – zależy kogo spytać. Ojciec trzecioklasisty z chińskiego miasta Shenzen miał najwidoczniej większe predyspozycje w kierunku nauk ścisłych, bo chciał pomóc swojemu synowi z zadaniem matematycznym. Tyle że chłopak należał chyba do obozu humanistów, bo zupełnie nie rozumiał, o co chodziło w zadaniu. Sfrustrowany ojciec tak mocno próbował mu to wytłumaczyć, że w końcu
poczuł silne kłucie w klatce piersiowej i trafił do szpitala. Mężczyzna dostał zawału, ale dzięki szybkiej reakcji lekarze zdołali go uratować. Nie wiadomo jednak, czy po tym zdarzeniu chłopak w końcu zrozumiał.
Nie bez powodu kij został uznany swego czasu za jedną z najlepszych zabawek wszech czasów. Kij może bowiem nie tylko dostarczyć kupę radości, ale też zastąpić najnowocześniejsze systemy elektroniczne. A jak ktoś nie wierzy, to niech podejdzie po skierowanie do przychodni nr 3 w Tarnobrzegu, gdzie w ramach podejmowanych środków ostrożności w związku z COVID19
wdrożono procedurę stukania kijem w zewnętrzny parapet celem otrzymania od pielęgniarki druku ze skierowaniem do specjalisty. Sprawę opisała jedna z czytelniczek portalu NadWisłą24, a ktoś z redakcji tarnobrzeskiego oddziału portalu Nasze Miasto wybrał się do przychodni, by zobaczyć to na własne oczy. Niestety kija zabrakło we wskazanym w donosie miejscu, ale jedna z osób wychodzących akurat z przychodni potwierdziła historię ze skierowaniami. Sprawa kija obiegła ogólnopolskie media, a rzecznik podkarpackiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia zapowiedział kontrolę placówki.
Rosie Cole spędzała wieczór w towarzystwie swoich współlokatorek na stancji w mieście Hull. 21-latka i jej koleżanki spożywały spore ilości wina i tequili, więc naturalną koleją rzeczy Cole postanowiła w pewnym momencie dostarczyć rozrywki swoim towarzyszkom. Ze wszystkich dostępnych sposobów wybrała wejście do suszarki na ubrania. Ku uciesze wszystkich uczestniczek spotkania Cole
spróbowała zrealizować skazany na porażkę plan i po części jej się udało. Niestety „po części” nie wystarczyło i dziewczyna utknęła, więc na miejsce przyjechali strażacy, którzy po 20 minutach zmagań wyciągnęli studentkę z pułapki.
Urzędnik to stan umysłu nie tylko w Polsce. Trudno jednak szukać pocieszenia w tym fakcie, skoro urzędnicza ściana z betonu blokuje postęp. Szwedzi jeszcze trochę poczekają na autonomiczne ciężarówki, ponieważ tamtejsi urzędnicy nie wydali firmie Einride pozwolenia na testy ciężarówek na publicznych drogach. CEO start-upu
napisał na Twitterze, że urzędnicy nie pozwolili na dalsze prace, a swoją decyzję argumentowali faktem, że ciężarówka nie jest w stanie dmuchnąć w alkomat i nie posiada prawa jazdy. Trudno odmówić im racji.
Akcja „Dzień szpilek” okazała się spektakularnym sukcesem marketingowym i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. W ramach kampanii zainicjowanej przez sklep Moliera2 do sieci trafiło ponad 600 tys. zdjęć, na których użytkownicy, przeważnie użytkowniczki, prezentowali swoje stopy w szpilkach. Sklep zobowiązał się do przelania dwóch złotych za każde zdjęcie, ale chyba
mało kto przejmował się regulaminem, który stanowił między innymi, że zdjęcia należy publikować tylko na publicznych kontach i z odpowiednio zapisanym hasztagiem (#DzienSzpilek, a nie #DzieńSzpilek czy #DzieńSzpilki). Ponadto buty miały mieć do najmniej 5-centymetrową szpilkę. Po wnikliwym przeanalizowaniu każdego (!) zdjęcia przez zatrudnione do tego celu firmy analityczne wyszło, że tylko jedna szósta fotografii spełnia określone regulaminem kryteria, stąd łączna kwota, która wyniosła 223 tys. zł. Firmie zarzucono przy okazji wykorzystanie potężnej promocji do zbijania profitów niewspółmiernych do jej własnego zaangażowania.
A jeśli lubisz zadania matematyczne, to zobacz, ile bukietów jesiennych liści można by było kupić za 223 tys. złotych.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą