Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych LXX

19 536  
2   7  
Ach te oczy. Klikaj!Cyrkiel - prosta niewinna rzecz. Dorosły tatuś - zdawać by się mogło odpowiedzialna osoba. Czterokołowy rowerek - najbezpieczniejsza rzecz pod słońcem. Ale czy aby na pewno? Czytaj, a przekonasz się, że nic nie jest takie, jakby się mogło wydawać.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

KRZESŁO

W mojej (byłej) szkole, jak to zwykle bywa, jest biblioteka. Mieści się ona na piętrze. Parę metrów od drzwi biblioteki są schody prowadzące na parter. W bibliotece znajdują się krzesła na kółkach, takie, jak większość z nas ma przy biurku. Mój "ekstremalny" kolega z klasy usiadł na jednym z takich krzeseł, kazał innemu otworzyć drzwi od biblioteki i wyjechał na tym krześle na korytarz. Jeździł tak od okna do schodów i z powrotem, robiąc przy tym ruchy jakby jechał na wózku inwalidzkim. Trwało to około minuty.

Zawsze udawało mu się wyrobić na zakręcie przed schodami, oprócz tego ostatniego razu. Poleciał ze schodów razem z krzesłem, na szczęście (lub nieszczęście) skończyło się na niegroźnych obrażeniach i złamanym krześle.

by Kuziox

* * * * *

ROBIN HOOD

Miałem wtedy jakieś 7 lat i wraz ze starszym o siedem lat kuzynem spędzaliśmy pełne uroków i przygód wakacje u mojej babci na wsi. Jako, że Robin Hood wraz ze czterema pancernymi należał do moich idoli, poprosiłem kuzyna żeby zrobił mi łuk z leszczyny. Po jakimś tygodniu go wybłagałem. Gdy owy łuk znalazł się w moich rękach pozostało już tylko wymyślić jakąś odpowiednią zabawe. To akurat przyszło niezwykle łatwo. Postanowiłem, że intruzami w moim Sherwood zostaną kury. Nieświadom mocy mojej leszczynowej broni oddałem parę strzałów w kierunku tubylców znajdujących się na podwórku (trzeba dodac, że zaradny kuzyn strzały robił z trzciny zakończonej gwoździem - "Żeby się lepiej wbijały"). Moi przeciwnicy byli bez szans, dwóch poległo na placu boju jeden ranny uciekł. Gdy dziadek się
dowiedział o mej zabawie nieomal spotkał mnie los kur.

by Padre81

* * * * *

JA ODBIORĘ!

Każdy ma telefon i podejrzewam, że każdy wie, jaką frajdę sprawiało podnoszenie słuchawki, będąc dzieckiem. To było w czwartej klasie podstawówki. Zasypiam przy powtórkach w telewizji, aż w domu rozległ się dźwięczny głos telefonu. Ja jak piorun wyskoczyłem z krzesła i biegiem do telefonu. A, że do upragnionej słuchawki dzielił mnie przedpokój, musiałem pokonać drzwi. Intuicja podpowiadała mi, abym pchnął szybę, a drzwi pod moim naciskiem, same się otworzą. Powinienem przeanalizować to jeszcze raz, lecz telefon wciąż dzwonił. Uderzyłem prawicą w szybę. Szkło osadzone w drewnianej ramie nie wytrzymało mojej szarży. Z zakrwawioną ręką trafiłem do szpitala. Po miesiącu ściągnięto mi 32 szwy. Pamiętajcie, warto używać klamek.

by Niezarejestrowany

* * * * *

ŻUŻEL

Będąc w wieku szkolnym uprawialiśmy z kolegami żużel na rowerach, zwany dzisiaj speedrowerem. Jeździło się zawsze "dookoła czegoś". Wtedy akurat padło na ogródki, czyli kawałek trawnika pod blokiem, ogrodzonego słupkami i łańcuchami. I tak we dwójkę z kolegą zażarcie walczyliśmy, że wylądowałem twarzą na jednym z takich słupków. Krew wylewająca się z moich ust, zaznaczyła klatkę schodową z parteru na trzecie piętro. Skończyło się szczęśliwie na miesięcznym zwolnieniu, opuchniętej twarzy, bo jak pokazały badania i prześwietlenia skończyło się tylko na całkowicie rozharatanym dziąśle. Od tamtej pory żużel uprawialiśmy w miejscach niewidocznych z okien naszych
mieszkań

by Xenir

* * * * *

CYRKIEL

Geografia, 7 klasa szkoły podstawowej (tak tak, czasy przedgimnazjalne). Koleżanka która siedziała przede mną, za coś się na mnie wkurzyła. Niewiele myśląc wzięła do reki cyrkiel i przybiła mi nim niemalże nogę do podłogi. Cyrkiel był z tych starych, komunistycznych z wkładanym ołówkiem, a samo ostrze było długaśne. Przeszło na wylot i wbiło się w płytki podłogi. Koleżanka wyjęła go i jak gdyby nigdy nic wróciła do przepisywania tego co było na tablicy. Skończyło się na zakrwawionym bucie i skarpetce, koleżanka dostała naganę. W sumie cud, że nie naruszyła mi żadnych ścięgien, mięsni czy nerwów.

by Shch00r

* * * * *

Zobacz więcej!

* * * * *

KARTONIK

Będąc prawie dorosłym (13-14 lat) bacznie obserwowałem świat. Zauważyłem, że każdy piechur MUSI kopnąć przedmiot leżący na chodniku. Pomysł szatański - kartonik, do środka cztery cegły i na chodnik. Długo nie musiałem czekać, pierwszy małolat "strzał z buta" karton został w miejscu, a małolat trzymając się za stopę leży i kwiczy. Chwilę potem na horyzoncie ukazała się dziewczynka z zapędami piłkarskimi. Na widok kartonu wzięła potężny rozbieg i przykopała. Biedaczka była w klapkach.

by Niezarejestrowany

* * * * *

BIEG NA ORIENTACJĘ

Było to pewnego letniego popołudnia dosyć już dawno. Jako że wszystkim się wkoło nudziło postanowiliśmy urządzić zawody sprinterskie. Bieżnią była ulica naturalnie. Kiedy przyszła moja kolej i z wielkim zapałem wystartowałem wpadł mi do głowy genialny pomysł: "Super byłoby pobiegać z zamkniętymi oczami". Jak pomyślałem tak zrobiłem. Otworzyłem je dopiero gdy poczułem pobocze pod stopami. Niestety już nic się nie dało zrobić. Skosiłem małe drzewko akacji (a
takie fajne było - i ile kolców) lądując ostatecznie w przydrożnym rowie pełnym pokrzyw. Oczywiście piecze wszystko a z ręki, nóg, i głowy krew kapie. Oczywiście wygrałem konkurs ale na najgłupszą rzecz jaką się zrobi owych
wakacji - byłem niepokonany a delikatne blizny dł. ok. 15cm nie przeszkadzają już tak bardzo.

by Mgrzes

* * * * *

KOREK

Lat miałem wtedy z jakieś 8 i od jakiś 3 silne ciągoty do wszystkiego co pali się efektownie, wybucha bądź produkuje dużo dymu. Moi rodziciele wiedząc o tym, kategorycznie zabraniali mi wszystkich tych rozrywek w trosce do dobytek i moje zdrowie. Miałem Ci ja jednak kolegę, którego rodzice nie wiedzieli o jego, podobnym do mojego, hobby. Pewnego dnia kolega ów podzielił się ze mną swoja najnowszą zdobyczą: korkiem do korkowca. Przekazanie odbyło się w pełnej konspiracji: on schował go w naszej "bazie", ja odebrałem nie widząc się z nim. Wszystko byłoby OK gdyby nie fakt, iż nie zostawił mi żadnych instrukcji. W związku z tym, że tekturowe opakowanie owego korka kojarzyło mi się z opakowaniem, które należy zdjąć więc zacząłem je zdejmować. Jakoś mi nie szło. W końcu znalazłem jakiś drucik i spróbowałem wydłubać zawartość. Efekt: brak prawej brwi i rzęs prawego oka, poharatana twarz i spore ilości tektury w ranach. Szybki powrót do domu i oczywiście spać. Moja rodzicielka nie była jednak na tyle naiwna, żeby uwierzyć w to, że po prostu chce mi się spać o 16. Oczywiście "byłem chory", więc wizyta domowa: Lekarz o dziwo nie chciał uwierzyć w nagły atak ospy wietrznej. Mama też jakoś nie chciała...

by Qlfon

* * * * *

ROWEREK  - KILLER

Działo się to w zamierzchłych czasach, kiedy dzieci wychodziły bez obstawy dorosłych na osiedlowe podwórka, a zapewnienie bezpieczeństwa polegało na tym, że starsze dzieciaki trzymały pieczę nad gównarzerią. Tego pięknego majowego dnia rodzina świętowała moje imieniny, a ja bawiłam się z koleżanką na podwórku. Zabawa była raczej jednostronna i polegała na tym, że koleżanka jeździła na swoim czterokołowcu (miałyśmy po 5 lat), a ja biegłam obok. W pewnej chwili Iwonka zahamowała gwałtownie, ja nie zdążyłam i potykając się o element mocujący dodatkowe kółko przejechałam kolanami po betonie. Bolało. Nie zdążyłam wydać z siebie żadnego dźwięku, ponieważ przerażone starsze koleżanki zatkały mi gębę i zawlokły pod drzwi. Zadzwoniły, zluzowały knebel i uciekły. Dalej było normalnie: moje wrzaski i łzy, lament rodziny, wsadzenie mnie do wanny (krew się lała), poszukiwanie trzeźwego sąsiada z samochodem (interwencja chirurga konieczna w ocenie mojej mamy), sprowadzenie sąsiadki prawdziwej pielęgniarki w celu realnej oceny sytuacji i udzielenia mi pomocy. Pamiętam, że w malutkiej łazience miotali się: sąsiadka, rodzice, babcia, dwie ciotki i dziadek, który podawał komuś buteleczkę z ciemnego szkła. Skojarzyłam momentalnie. Jodyna.
Łzy bólu przeszły w donośny, histeryczny ryk:
- Dobijcie mnie! Dobijcie mnie!

by Niezarejestrowana

* * * * *

STARY A GŁUPI

CYRK

Opowiadanie uzyskało moje wyróżnienie. Dlaczego? Czytaj koniecznie...


Było to lat temu 25, mój ojciec postanowił bawić się ze mną w cyrk, a w szczególności w miotacza nożami. Ustawił syna pod drzwiami łazienki i sam markował rzuty nożem kuchennym. Matka stała za ojcem i przyklaskiwała udając oszołomioną przedstawieniem widownie.

Być może są osoby które pamiętają takie kuchenne noże z plastikową rączką. Otóż po którymś "marknięciu" rzutu ostrze wysunęło się z plastikowej rączki i poszybowało w moją stronę. Prędkość była tak duża ze nawet tego nie zauważyłem. Wbiło się tuż obok mojej głowy na wysokości uszu. Bardzo, bardzo blisko. Huk i furkot wbijającego się noża sprawił ze nóżki ugięły się pod moim 7 letnim ciałkiem. Upadając na podłogę kątem oka zobaczyłem upadająca matkę z drugiej strony przedpokoju.

Ojciec opowiadał później, że przez kilka chwil osłupienia i przerażenia zastanawiał się kogo z zemdlałych podnieść w pierwszej kolejności. Żonę czy dziecko. Wybrał żonę. Pewnie się jej bał.

Aha. Mieliśmy w domu tez atrapy krótkich, afrykańskich dzid, zastanawiam się czy było by zabawniej gdybyśmy bawili się np. w polowanie.

by Beeq

Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz!


Oglądany: 19536x | Komentarzy: 7 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało