Gdyby mój mąż, aktualnie po 50. i uważany za niezbyt modnego, kiedykolwiek wrócił do swoich "metalowych" czasów i założył ciaśniejsze jeansy do pary z Martensami, niezwłocznie usiadłabym mu na twarzy.
Kiedy koleś, który zazwyczaj ubiera się swobodnie, założy coś ładnego i robi tę specyficzną pozę, bo czuje się pewny siebie.
Zbroja samurajska odwzorowana zgodnie z rzeczywistością.
Skóra jego wrogów.
Oceniając po kobietach, z którymi się umawiałem, stawiam na odpowiednio skrojony garnitur.
Koszula z rękawami podwiniętymi do łokci.
Sombrero. I nic poza tym.
Mój chłopak ma taką bardzo starą zieloną koszulkę, która jest nieco za mała, ale sprawia, że jego ramiona, klata i plecy wyglądają TAK DOBRZE. Do tego wyszczupla mu brzuch.
Więc... powiedziałabym, że stare T-shirty, które dobrze opinają ciało.
Najlepsza odpowiedź to koszula z rękawami podwiniętymi w taki sposób, by zaakcentować przedramiona. Dodatkowe punkty przyznaję za lekko rozluźniony krawat. Drugie miejsce zajmują szare spodnie dresowe, ha, ha.
Uśmiech na jego twarzy i dama, do której ten uśmiech kieruje.
On w garniturze, ja nago.
Kilkudniowy zarost. Lubię, gdy faceci wiedzą, że nie muszą być zawsze dokładnie ogoleni i doskonale ogarnięci, by wyglądać w porządku.
Uśmiech.
Zegarek na rękę. Z kilku powodów:
1. Kiedy na niego patrzysz, wyglądasz jakbyś miał do zrobienia coś ważnego.
2. To naprawdę męski dodatek i dobrze pasuje zarówno do casualowych, jak i profesjonalnych strojów.
3. Kiedy mój partner go zdejmuje, wiem, że zaraz mnie wyrucha. LOL
Nic.
Tylko ja lubię kilty?
Szare dresy. Do tego kilka kaszlnięć. Klejnoty doskonale wtedy podskakują.
Czerwony, obcisły strój narciarski.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą