W wieku 96 lat zmarła królowa Elżbieta II. Niezależnie od tego, czy ta wiadomość kogoś poruszyła czy nie, trzeba oddać królowej co królewskie - była to wyjątkowo ciekawa i nietuzinkowa postać.
Operacja London Bridge to kryptonim ćwiczeń prowadzonych od lat 60. XX wieku w Wielkiej Brytanii na wypadek śmierci królowej Elżbiety II. W ramach ćwiczeń prowadzone były skoordynowane działania między różnymi instytucjami państwowymi. W założeniach plan działania miał zostać uruchomiony słowami „London Bridge Is Down” skierowanymi do najważniejszych osób w kraju, w tym premiera Wielkiej Brytanii.
Choć królowa Elżbieta II pełniła w Wielkiej Brytanii głównie funkcje reprezentacyjne, miała moc m.in. wypowiedzenia wojny, odwoływania i mianowania ministrów oraz przyznawania i odbierania paszportów.
13 czerwca 1981 roku, podczas tradycyjnej ceremonii
Trooping the Colour, Elżbieta II jechała ulicą The Mall na swojej ulubionej klaczy Burmese. Nagle rozległo się sześć strzałów. Burmese wystraszyła się i przyspieszyła kroku, ale królowa - doświadczony jeździec - szybko uspokoiła zwierzę. Nikt
nie został ranny, paradę kontynuowano.
Strzelcem był 17-letni Marcus
Simon Sarjeant, od roku członek ruchu antymonarchistycznego. Nie udało
mu się uzyskać pozwolenia na broń, niepowodzeniem zakończyła się też
próba zakupu nabojów do pistoletu ojca. Ostatecznie nabył replikę
rewolweru Colt Python i strzelał ślepakami. Ujęty i przesłuchiwany przez
policję Sarjeant powiedział: „Chciałem być sławny. Chciałem być kimś”.
W 2014 roku królowa Elżbieta II odwiedziła plan zdjęciowy serialu „Gra o tron”, ale nie mogła usiąść na serialowym tronie, ponieważ królewskie zasady zabraniają jej siadania na tronach obcych państw. Nawet fikcyjnych.
W
1960 roku królowej Elżbiecie wysłano list z propozycją nazwania potwora
z Loch Ness jej imieniem,
Elizabethia nessiae. Mimo początkowego
entuzjazmu monarchini jej doradcy wybili jej ten pomysł z głowy,
argumentując, że lepiej, by królowa nie kojarzyła się z „potworem”.
6 kwietnia 2020 roku, podczas pandemii koronawirusa, 99-letni Tom Moore postanowił zebrać 1000 funtów, które miałby wspomóc brytyjski Narodowy Fundusz Zdrowia (NHS). Przez 24 dni odbywał regularne spacery, 10 okrążeń dookoła swojego domu wykonanych samodzielnie przy pomocy chodzika, a w późniejszych dniach także w asyście gwardii honorowej z Pułku Yorkshire. Jego akcja wzbudziła wiele zainteresowania we wszystkich mediach. Z całego świata na konto płynęły donacje i w dniu swoich setnych urodzin Tom uzbierał ponad 30 milionów funtów od 1,5 miliona darczyńców.
W dniu, kiedy Moore wykonał swoje setne okrążenie, Michael Ball w programie BBC Breakfast zaśpiewał dla niego piosenkę "You'll Never Walk Alone" ("Nigdy nie będziesz szedł sam"). Szybko zrobiono z tego kawałka singiel, dołożono chór, a Ballowi wtórował (wypowiadając tekst, a nie śpiewając) Tom Moore. 24 kwietnia piosenka została nr 1 w Anglii, a Tom trafił do Księgi rekordów Guinnessa jako najstarszy piosenkarz, który został nr 1 w Anglii. Żeby było jeszcze ciekawiej, w akcję promowania piosenki duetu Moore & Ball włączyli się muzycy zespołu The Weeknd, którego singiel "Binding Lights" zajmował wówczas.. 1 miejsce na brytyjskiej liście przebojów.
Do 20 kwietnia ponad 800 tysięcy Brytyjczyków podpisało petycję, aby nadać tytuł szlachecki "Kapitanowi Tomowi". 17 lipca w ogrodzie na zamku Windsor królowa Elżbieta II uhonorowała Toma w specjalnej, indywidualnej ceremonii i nadał mu tytuł szlachecki.
Gdy przyszły król Arabii Saudyjskiej Abdullah odwiedził Wielką Brytanię w 2003 roku, królowa Elżbieta II wzięła go na przejażdżkę autem, by pokazać, że kobiety też potrafią prowadzić samochód. W trakcie jazdy królowa jechała tak brawurowo, że król poprosił ją za pośrednictwem tłumacza, by zwolniła.
Na zdjęciu Elżbieta - królowa matka - podczas wizyty w Rodezji w lipcu 1957 r.
11 listopada 1965 r. premier Rodezji (dzisiejszego Zimbabwe) Ian Smith jednostronnie ogłosił niepodległość kraju od Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, mało który z Rodezyjczyków (miejscowych białych kolonistów) rzeczywiście chciał niepodległości — zdanie zmienili dopiero wtedy, gdy okazało się, że Londyn nie spocznie, dopóki Rodezja nie przyzna pełni praw obywatelskich 95% czarnej ludności. Ogłoszenie Elżbiety II mianem królowej niepodległej Rodezji miało z jednej strony dopełnić niepodległościowego celu, jak również zagwarantować obywatelom poczucie nieprzerwanej więzi z brytyjską macierzą.
Ze wszelkich pozorów Smith zrezygnował w 1970 r., gdy w obliczu międzynarodowego potępienia i rozlicznych sankcji oficjalnie proklamował Rodezję republiką. Władza białych w tym kraju trwała jeszcze przez dekadę, po czym zakończyła się w 1980 r., gdy Rodezja została ostatecznie przemianowana na Zimbabwe (co ciekawe, po półrocznym powrocie na kolonialne łono Wielkiej Brytanii), a jej ster przejęli byli marksistowscy partyzanci z Robertem Mugabe na czele.
W 2015 roku królowa Elżbieta zaprzestała rozmnażania swoich psów corgi, ponieważ nie chciała, aby któryś z jej psów został sam po jej śmierci. W kwietniu 2018 roku zmarł Willow - ostatni królewski corgi czystej krwi. Królowej zostały jedynie dwa dorgi (mieszańce corgi i jamnika) - Vulcan i Candy.
Brytyjska królowa wydawała się być naprawdę spoko babką. Niech spoczywa w pokoju.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą