W dzisiejszym odcinku m.in. ile jest warta teraz normalna złotówka; Dworczyk szuka pracy; dziennikarz BBC ryzykuje życie każdego dnia oraz problemy pewnej pani z ubezpieczycielem.
Zgadzamy się, że kilka najważniejszych rzeczy dowiesz się i na lekcjach. Kilka podpowiedzą ci rodzice, większość dośpiewają koledzy i koleżanki. Najciekawsze sekrety zdradzamy jednak na naszej stronce, bo Joe bawi i uczy jednocześnie...
Rządowy ekonomista uważa, że inflacja powinna spadać, bo ludzie nie mają pieniędzy
Pospieszalski twierdzi, że co piąta młoda osoba to LGBT
Sylwia Spurek twierdzi, że podawanie dzieciom mleka w szkołach to indoktrynacja
Polityk Solidarnej Polski twierdzi, że jeśli ze szkół znikną krzyże, to pojawi się tam obraz Marksa
Korwin wyliczył, że buspasy są bez sensu
#1. Rządowy ekonomista uważa, że inflacja powinna spadać, bo
ludzie nie mają pieniędzy
Poziom inflacji w Polsce na miesiąc wrzesień przebił granicę
17%. Czy należy panikować? Rządowy ekonomista – Paweł Dobrowolski, który był
ostatnio gościem
Roberta Mazurka – uważa, że nie ma powodów do obaw i inflacja teraz to będzie już
tylko spadać.
Inflacja nadal rośnie, ale w wolniejszym tempie. Od
listopada zeszłego roku gotówka w obiegu w Polsce spadła o około 130 miliardów.
Jest to wskazówka na to, że inflacja będzie spadać, bo ludzie mają mniej
gotówki w kieszeniach.
Ponad 17 proc. może już powoli się kończyć. Jest zagrożenie,
że będzie wysoka inflacja przez 3-5 lat, niekoniecznie kilkunastoprocentowa,
ale podwyższona.
Gość anteny RMF FM stwierdził, że w ogóle inflacja to nie
jest taka straszna, tylko te paskudne media tak nakręcają panikę:
To się dobrze sprzedaje w mediach, opozycja liczy, że coś na
tym ugra. Są jednak badania ekonomiczne, które mówią, że ludzie swój pogląd na
temat inflacji wyrabiają na podstawie najczęściej kupowanych produktów, które
podlegają najczęstszym zmianom. Z inflacją jest tak jak z odczuwalną
temperaturą. Temperatura wynosi tyle, ile jest na termometrze, ale jeden w tej
samej temperaturze będzie zakładał swetry, a drugi będzie siedział w krótkim
rękawku.
Ekonomista zapytany o rady dla ludzi, którzy jednak nie podzielają
jego optymizmu, odpowiedział, że z milionem złotych oszczędności już można się
sensownie chronić przed inflacją:
To jest trochę jak z pogodą, kiedy przychodzi zima, trudno
się uchronić przed zimą, można oczywiście wsiąść w samolot i polecieć do
tropików. W takich czasach kiedy inflacja jest wysoka, nie ma prostych łatwych
odpowiedzi.
Kiedy jednak Mazurek dopytał, co mają zrobić i w co
inwestować ludzie, którzy nie mają takich oszczędności, a jedynie 80-200 tys.
zł w skarpecie, ekonomista powiedział:
W swoją wiedzę w relację z ludźmi. Zastanów się nad swoim
życiem, inwestuj w siebie, swoją wiedzę i umiejętności, dobrze spędzony czas z
ludźmi.
No to już wiecie, w co macie zainwestować swoje nic nie
warte 200 tys. zł, które uciułaliście na czarną godzinę.
#2. Pospieszalski twierdzi, że co piąta młoda osoba to LGBT
Jan Pospieszalski popełnił ostatnio felieton dla tygodnika
Do Rzeczy. Zwrócił w nim uwagę na poważny problem, który nęka nasze
społeczeństwo – plagę LGBT! Pospieszalski powołując się na badania Instytut Ona
i On stwierdził, że:
Co piąta osoba urodzona po 1997 roku deklaruje się jako LGBT.
W tym miejscu warto zatrzymać się na chwilę i sprawdzić,
czym w ogóle jest ten instytut i jaka idea mu przyświeca. Fundacja Instytut
Analiz Płci i Seksualności „Ona i On” – bo tak brzmi pełna nazwa –
twierdzi, że jego misją jest:
Szerzenie rzetelnej wiedzy naukowej oraz wsparcie rozwoju
indywidualnego, rodzin i społeczeństwa.
Uświadamiamy wyzwania i zagrożenia rewolucji seksualnej oraz
neomarksizmu kulturowego. Odwołujemy się do wartości chrześcijańskich. Działamy
w następujących obszarach: MAŁŻEŃSTWO I
RODZINA, PŁEĆ, SEKSUALNOŚĆ, PŁODNOŚĆ.
Członkowie instytutu zalecają również modlitwę o 7 i 22 w
intencji małżeństw i rodziny.
Co to jednak za badania, na które powołał się Pospieszalski?
Jest to raport sporządzony przez Agnieszkę Marianowicz-Szczygieł. Możemy w nim
wyczytać takie rzeczy, jak:
Wg badania Instytutu Gallupa z 2018 roku ponad 50%
Amerykanów wierzy, że homoseksualizm jest wrodzony, a tylko 30%, że jest
uwarunkowany behawioralnie (wpływami kultury czy wychowania), choć dane
empiryczne mówią dokładnie odwrotnie. Bo warto obalić pewien ważny mit: żadne
wiodące profesjonalne towarzystwo branżowe nie twierdzi, że homoseksualizm
czy transseksualizm jest wrodzony, ani Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne,
ani Psychologiczne.
Niezależnie od wyjaśnień, te globalne już trendy powinny
obudzić rządzących, aby wprowadzono w Polsce rozporządzenia, które
przeciwdziałałyby wprowadzaniu zamieszania naturalnego rozwoju tożsamości
płciowej i seksualnej u dzieci i młodzieży, a więc wszelkich afirmatywnych
przekazów, które na młode osoby mogą działać jak zachęta do eksploracji i
zaspokojenia ciekawości. Pomijając inne
względy choćby dlatego, że homo-czy transseksualizm prowadzi w sposób oczywisty
do bezpłodności.
Wygląda więc na to, że według raportu homoseksualizm to
generalnie dzieci sobie wymyślają, bo teraz modnie jest być gejem, a bycie
hetero to generalnie siara i cringe. Wcale nie jest tak, że rodzimy się z daną
orientacją, a jedynie jest ona nam wpajana.
#3. Sylwia Spurek twierdzi, że podawanie dzieciom mleka w
szkołach to indoktrynacja
Kilka dni temu w Hali Stulecia we Wrocławiu odbył się XIV Kongres
Kobiet pod hasłem „Moc jest w nas. Kobiety na rzecz pokoju, równości, klimatu i
demokracji”. Wśród prelegentek znalazła się m.in. europosłanka Sylwia Spurek,
której kontrowersyjne poglądy na temat ekologii oraz diety chyba wszystkim są
znane. Tym razem kobieta zdecydowała się
mówić o mleku i indoktrynacji, która dokonuje się na kwiecie polskiej młodzieży.
To fakt, że państwo nie edukuje, a wręcz indoktrynuje, dając
każdemu i każdej, tę tak zwaną szklankę mleka, bo są specjale programy, które
powodują, że każde dziecko musi dostać szklankę mleka w szkole. Czyli to jest po
prostu indoktrynacja od małego.
#4. Polityk Solidarnej Polski twierdzi, że jeśli ze szkół
znikną krzyże, to pojawi się tam obraz Marksa
Marcin Warchoł to polityk Solidarnej Polski, który wziął
ostatnio udział w konferencji zatytułowanej „Prześladowany jak katolik”, która odbyła się na Jasnej Górze w Bastionie św. Barbary. Pan
Warchoł jest jednym z autorów projektu ustawy „w obronie chrześcijan”, złożonej
w Sejmie.
W trakcie swojego wystąpienia na konferencji poseł przekonywał,
że mamy obecnie do czynienia z atakami na chrześcijan na gigantyczną skalę.
Jako przykład podał Hiszpanię, gdzie za zwykłą modlitwę można ponoć trafić do
więzienia:
Można tam trafić do więzienia za modlitwę w miejscu
publicznym. To jest kara dla tych, którzy modlą się pod klinikami aborcyjnymi.
Nie dodał jednak, że wedle hiszpańskich przepisów można
nałożyć karę na osoby pikietujące i zakłócające działanie klinik aborcyjnych – co, jak widać, w tamtym kraju zdarzało się dość często.
Poseł stwierdził również, że neutralność światopoglądowa w
państwie to nie co samo, co jego laickość:
Państwo neutralne światopoglądowo nie oznacza „laickie”. Jeżeli ściągniemy krzyż ze ściany, w miejscu tego krzyża
pojawi się obraz Marksa czy Engelsa, ponieważ państwo laickie to jest jeden z
wektorów tej dyskusji. Życie nie znosi pustki.
Uważajcie więc lepiej z tym zdejmowaniem krzyży w klasach,
bo jak grzyby po deszczu zaczną tam wyrastać podobizny Marksa. Przecież życie
nie lubi pustki i musi jakoś ją wypełnić.
#5. Korwin wyliczył, że buspasy są bez sensu
Janusz Korwin-Mikke dawno nie odwalił żadnego logicznego
fikoła, więc chyba postanowił to nadrobić. W trakcie swojego ostatniego
wystąpienia w Sejmie lider Konfederacji stwierdził, że buspasy są lewackie i w
ogóle bez sensu, a samochód znacznie szybciej dowiezie pasażera na miejsce niż
autobus, a zbiorowa komunikacja w związku z tym nie ma sensu.
Lewacy z UE maniacko forsują buspasy – bo komuniści
popierają zbiorowe, komunalne – a walczą z prywatnym. W rzeczywistości nawet
gdyby autobus przewoził stu ludzi, a w autach był tylko kierowca, to i tak sto
aut przewiezie ludzi szybciej, niż bus. I do celu - a nie na przystanek! –
czytamy na jego koncie na Twitterze.
Dawniej w komunikacji, w ruchu drogowym, panowała równość
wobec prawa i czy to rower czy autobus, wszyscy mieli takie same prawa. Niestety
komuniści postanowili to zniszczyć, wprowadzając tzw. buspasy, które oczywiście
różnicują pojazdy. Jedni mają przywileje, inni ich nie mają. Efektem tego
zawsze jest niesprawiedliwość.
Pamiętam jechałem kiedyś buspasem w stronę Wilanowa.
Spieszyłem się bardzo i wsiadłem w autobus. Jechałem tym autobusem, a na dwóch
pasach po mojej lewej stronie stali wściekli ludzie. Ludzie pracy, którzy wożą,
a to pralki, lodówki. A tu jakiś poseł jedzie sobie za darmo o wiele szybciej.
A ci ludzie w tych samochodach dopłacają ogromne pieniądze do tych autobusów, jest
to absolutna nieuczciwość.
W tej chwili miasto Warszawa, konkretnie przy wylocie na ul.
Puławskiej w stronę Piaseczna, zrobiło nowy buspasy, przy czym całkowicie
zakorkowali wyjazd z tej ulicy. To co dawniej trwało 5 minut, teraz trwa 30
minut i dłużej. Jest to klasyczny przykład, jak można w imię komunizmu
zniszczyć normalność, jaka panowała w mieście.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą