Zanim Wam opowiem pewien interesujący epizod w moim życiu, to od razu – zbereźnicy! – uprzedzam, wtedy były tylko aparaty na kliszę, więc nie mam zdjęć. Nawet jakbym miał opcję robić zdjęcia, tobym nie pokazał, bo honor swój mam, a branża, w której dorabiałem, słynęła z tego, że wszystko pozostaje tajemnicą.
Jestem z Nepalu i aż do roku 2015 mieliśmy od 16 do 18 godzin tzw. loadsheddingu dziennie.
- hrowawaystwo·7 hr. ago
Dla niezorientowanych dodam, że loadshedding to przerwy w dostawie energii dla uboższej części ludności, ponieważ elektrownia nie jest w stanie wyprodukować prądu na tyle, aby wystarczyło dla wszystkich.
Ludzie wydają się zaniepokojeni, kiedy wspominam, że od czasu do czasu trafiają się u nas najazdy pawianich gangów. W mediach społecznościowych funkcjonują całe grupy wczesnego reagowania, dzięki którym można przygotować się na taki atak ze strony tych dzikich zwierząt (pochować cenne rzeczy, wprowadzić zwierzęta do domu).
Przyznaję, że zdarza się to tylko na niektórych obszarach kraju.
Pająki wielkości dłoni swobodnie spacerujące sobie po ścianach każdego lata. Zwykle po prostu im na to pozwalamy. Są aktywne głównie nocą i ruszają się zaskakująco szybko jak na swój rozmiar. Równie nagle znikają, jak się pojawiają. Niestety czasem można znaleźć je w samochodzie albo w butach.
Perchtnlauf. Zasadniczo, w okresie przed Bożym Narodzeniem, ludzie przebierają się za Krampusa (rodzaj Lucyferopodobnego demona) i przemierzają ulice miasta podczas imprezy, grożąc dzieciom, że złoją je rózgami (czego oczywiście nie robią).
To jest spektakl, jak Boże Narodzenie w niektórych krajach i Halloween. Małe dzieci zawsze płaczą, bo są przestraszone jak cholera.
W moim kraju, Ugandzie, armia porywa ludzi i stało się to zupełnie normalne. Samochody, do których pakują porwanych, nazywane są przez ludność „dronami”, ponieważ po całej akcji zwykle znikają z prędkością światła. Wszędzie jest ich mnóstwo i są nieugięci. Robią to w biały dzień, a kiedy kogoś aresztują, to nawet jeśli udasz się na komisariat lub do samej armii, to i tak niczego się nie dowiesz, bo nie doszło do żadnego „oficjalnego” aresztowania.
Mój adres, numer telefonu, rejestry podatkowe, zadłużenie, data urodzenia, informacje dotyczące domowników i cała masa innych rzeczy, jak na przykład to, czy posiadam samochód, to informacja publiczna.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą