Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Przyjacielskie gadki czyli Rossizmy

24 141  
8   6  
Kliknij i zobacz więcej!Kolejna postać z serialu "Przyjaciele" i jej niesamowite gadki, czyli Rossizmy.

Ross: Och, cóż... ja, mm, przyszedłem tylko po to, by odebrać moją czaszkę. Cóż, nie moją, ale....
Susan: Wejdź.
Ross: Dzięki. Tak, Carol pożyczyła ją na zajęcia, a ja muszę oddać ją do muzeum.
Susan: Jak ona wygląda?
Ross: Coś jak wielka twarz bez skóry.

Chandler: Powiedział, że zamierza zdjąć moje wymiary, potem posuwał swoją rękę ku górze mojej nogi, a potem było stanowcze...
Ross: Co?
Chandler: ...Obściskiwanie.
Joey: Tak właśnie mierzą spodnie! Najpierw posuwają się do góry z jednej strony, potem powtarzają, potem posuwają się do góry z drugiej strony, potem posuwają się na dół, a potem robią tylną część. Co? Ross, Ross? Powiedz mu? Czy nie tak mierzą spodnie?
Ross: Tak, właśnie tak. W więzieniu!

Pani Bing: Och, Ross, posłuchaj mnie. Sprzedałam sto milionów egzemplarzy moich książek, a wiesz dlaczego?
Ross: Dzięki dziewczynie na okładce, która pokazywała swe sutki?

Rachel: Teraz to jest tylko pierwszy rozdział i chcę waszej całkowicie szczerej opinii, dobrze? Och, och, i na stronie drugiej on nie "sięga po jej falujące pieśni".
Monica: Co to jest ’surek’?
Joey: Zazwyczaj możesz je znaleźć na ’falujących pieśniach’.
Rachel: W porządku, w porządku, w porządku. Więc nie jestem wspaniałą maszynistką.
Ross: Zaczekajcie! Doszliście do części o jego "ogromnym drgającym pensie"? Mówię wam, nie chcecie być w pobliżu, kiedy on zacznie nim płacić!

Ross: Hej ludzie, czy ktokolwiek zna dobre miejsce na randkę, gdzieś w pobliżu?
Joey: Och, a może u Tony’ego? Jeśli zjesz 900-gramowy stek, nie musisz za niego płacić.
Ross: Dobrze. Hej, czy ktoś zna dobre miejsce dla kogoś, kto nie umawia się z pumą?

Susan: Ty będziesz ojcem dziecka. Wszyscy wiedzą, kim jesteś. A kim ja jestem? Jest Dzień Ojca, jest Dzień Matki, ale nie ma... Dnia Lesbijskiej Kochanki!
Ross: Każdy dzień to Dzień Lesbijskiej Kochanki!

Carol: Mam wieści. O nas.
Ross: Och, o tobie i o mnie?
Carol: Och, nie, o Susan i o mnie.
Susan: O innych nas.
Ross: Dobrze.
Carol: My, mm, bierzemy ślub.
Ross: Taki ślub na którym słyszymy: "A teraz ogłaszam was żoną i żoną"?
Carol: W każdym razie, chciałybyśmy, żebyś przyszedł, ale całkowicie zrozumiemy, jeśli nie zechcesz.
Ross: Dlaczego miałbym nie chcieć przyjść? Na pierwszym weselu świetnie się bawiłem.

Ross: Naprawdę nie idę. Nie rozumiem tego. Już ze sobą mieszkają, po co muszą brać ślub?
Monica: Kochają się i chcą uczcić tą miłość z ludźmi, którzy są im bliscy.
Ross: Skoro uważasz to za powód.

Rachel: Ross, Ross, proszę posłuchaj mnie. Ross, jesteś o wiele lepszy dla mnie, niż Paolo był kiedykolwiek. To znaczy, ty się o mnie troszczysz, jesteś kochający, doprowadzasz mnie do śmiechu.
Ross: Och, hej, jeśli ja doprowadzam cię do śmiechu, mam pomysł, dlaczego nie zaprosisz tutaj Paolo i nie będziesz z nim baraszkowała, a ja po prostu stanę w kącie i będę opowiadał kawały.
Rachel: Boże, Ross, posłuchaj, to co mam ja i ty jest czymś wyjątkowym, wszystko co kiedykolwiek miałam z Paolo było...
Ross: Zwierzęcym seksem, zwierzęcym seksem? Więc, co masz na myśli, to znaczy, mówisz coś takiego, że między nami nie ma w ogóle niczego zwierzęcego. To znaczy nawet nie ma jakby, mm, troszkę zwierzęcego, nawet nie, nawet nie jak, jak seks wiewiórek?

[Przyjaciele oglądają serial, w którym występuje Joey. W ostatniej scenie Joey wpada do pustego szybu windowego.]
Monica: Czy oni właśnie zabili Joey’ego?
Ross: Nie. [dźwięk ciała Dr. Remore’a uderzającego o dół szybu] A może.

Rachel: Nie myślę o tym, jak będą miały na imię nasze dzieci. Wiesz jak będą miały na imię nasze dzieci.
Ross: Nie, nie, to znaczy, wiesz, ja, ja czytałem książkę i tam była dziewczyna, która miała na imię Emily i pomyślałem, pomyślałem, że to mogłoby być dobre imię.
Rachel: Co to była za książka?
Ross: Wielka księga imion dla dzieci.

Ross: Witam Pana, Doktorze Green. Więc, mm, jak tam wszystko w mm, naczyniowej chirurgi-... -cznej grze?
Pan Green: To nie gra Ross, dzisiaj na moim stole umarła kobieta.
Ross: Przykro mi. Widzisz, dobrą rzeczą, jeśli chodzi o moją pracę jest to, że wszystkie dinozaury na moim stole są już martwe.

Pani Green: Rachel, nie powiedziałaś mi, że twój chłopak pali.
Rachel: Tak, kopci jak komin.
Ross: Ochch, jestem wielkim palaczem. [Bierze paczkę papierosów, z której jeden wpada pani Green za dekolt. Wreszcie wkłada jednego do swoich ust i wygląda to naprawdę śmiesznie.] Jestem wielkim, wielkim palaczem. W zasadzie, zamierzam iść na korytarz i spalić tego złego chłopca. [gdy wychodzi na korytarz, staje twarzą w twarz z Panem Green’em]
Pan Green: Masz ubrane moje okulary?
Ross: Tak. [zdejmuje je i wręcza Panu Green’owi] Tylko ogrzewałem tobie oprawki.
Pan Green: Dziękuję. Czy to jeden z moich papierosów?
Ross: [odczepia papierosa od swej górnej wargi i wręcza Panu Green’owi] Tak, tak jest, tylko nawilżałem końcówkę.


Więcej "Przyjacielskich gadek"...


Oglądany: 24141x | Komentarzy: 6 | Okejek: 8 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało