< > wszystkie blogi

To jest kolejny wpis...

11 października 2016
O rany, chciałam żeby dzisiejszy wpis był mądry/wesoły/rozważny/optymistyczny itd., że aż nawet podczas pracy zapisywałam co mogłabym tu napisać. A du*a! Wpis będzie krótki, spontaniczny, znów bardzo osobisty, ku przestrodze!
Od czwartku nie biorę leków, od niedzieli mam syndrom objawów odstawiennych. Mdłości, poczucie odrealnienia, ciężkie nogi, poczucie niepokoju. To chyba tyle. Stopniowo czuję się lepiej. Bierzcie leki tylko wtedy kiedy już nie dajecie rady! Nie tylko pomagają za sprawą reakcji chemicznych, ale także sama świadomość ich brania powoduje, że czujecie się, że jakoś sobie pomagacie. Niejeden oburzy się zapewne, że branie leków antydepresyjnych niszczy organizm i "przymula", jednak po 1,5 roku uważam, że choć "moje" nie dały jakiejś zniewalającej poprawy to były niejaką podporą. Zbawienny dla mnie okazał się czynnik ludzki, lato, słońce, czas i zapomnienie. Lek był podstawą, stabilizował emocje. Teraz się już pożegnaliśmy, w końcu czas stawić czoła problemom w pojedynkę. Oj nie ukrywam - każdy kolejny dzień bez Niego jest ciężki, ale moje emocje i ja sama jesteśmy w dużej mierze winni sytuacji, która trwa. CZAS pokaże, kochani, już tylko czas...* *Bla bla bla... Jakiś chaotyczny ten wpis, ale to chyba kolejna zasługa tego, że już "nie biorę". Będę bardziej rozgarnięta - wrócę.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi