< > wszystkie blogi

Zmiana definicji moralności na normatywną

24 czerwca 2017
Potocznie rozumiana schizofrenia ludzkości jest nie mniejsza od mojej.

Moralność
1. «zespół ocen, norm i zasad określających zakres poglądów i zachowań uważanych za właściwe»
2. «całokształt zachowań i postaw jednostki lub grupy, oceniany według jakiegoś społecznie funkcjonującego systemu ocen i norm moralnych»
http://sjp.pwn.pl/sjp/moralno%C5%9B%C4%87;2568434

Moralność
- zbiór zasad (norm), które określają, co jest dobre, a co złe.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Moralno%C5%9B%C4%87

Te i wszystkie pozostałe DESKRYPTYWNE definicje przyczyniają się do zakłamania ludzkości, bo większość może arbitralnie i wybiórczo ustalać, co jest dobre, a co złe, w zależności od swoich potrzeb, preferencji i dla wygody.

Moja NORMATYWNA definicja moralności, która nie pozwala na zakłamanie:
1. Dążenie do wyeliminowania cierpienia bez trwałego otępiania i ogłupiania
2. Sposób myślenia i postępowania wynikający ze zrozumienia zadawanego z konieczności cierpienia i dążenie do jego wyeliminowania

Pod moją definicję nie podpada żadne działanie mające inny pozytywny skutek, który nie przyczynia się do zmniejszenia cierpienia. Cierpienie jest najpoważniejszym i najpowszechniejszym problemem jaki istnieje, a moralność jest zbyt ważnym słowem, żeby rozszerzać jego definicję na pozostałe przejawy dobrej woli i przez to ją rozmywać. Ten, kto nie przyczynia się do rozwiązania najpoważniejszego i najpowszechniejszego problemu jaki istnieje, nie ma prawa nazywać się moralnym w świetle mojej definicji.

Jesteśmy na szczycie łańcucha pokarmowego. Hodujemy i zabijamy zwierzęta na mięso. W świetle starej definicji nie ma w tym nic złego. W dupie mamy cierpienie zwierząt, bo potrzebujemy mięsa i bardzo je lubimy, więc nasza moralność ich nie obejmuje. Sam nie jestem lepszy, a może nawet gorszy, bo nikogo nie namawiam do wegetarianizmu. Namawiam za to gorąco do przyznania się przed samym sobą, jakimi jesteśmy zakłamanymi, amoralnymi - w świetle nowej definicji - kurwami.
Proponuję eksperyment myślowy z zamianą ról, ale nie stawiam nad nami zwierząt hodujących nas na mięso ani bardziej rozwiniętej, obcej cywilizacji, lecz nazistów, którzy doszli do wniosku, że żydowskie mięso to przysmak. Te same obozy koncentracyjne, ale zamiast palić lub zakopywać zwłoki, to robi się z nich produkty spożywcze. Nazistowska moralność nie obejmowała Żydów tak samo, jak nasza nie obejmuje zwierząt hodowlanych. Ich cierpienie najlepiej zna rzeźnik, więc jeśli ktoś chciałby je lepiej poznać, to odsyłam do niego. Mówię wam... Zlewam to tak samo jak wy... Za 5 minut zapomnę o zwierzętach. Nie zapomnę jednak, jakimi jesteśmy kurwami. I wy też pamiętajcie.

Osobiście nie mam zamiaru walczyć z głodem w Afryce, z globalnym ociepleniem ani nawet o prawa zwierząt. Palcem nie kiwnę, żeby pomóc w naprawianiu świata, dokładnie tak samo jak większość z was. Moim celem jest jedynie zmiana definicji moralności na uczciwą i spójną, żeby można było przejrzeć się w jej świetle i dokonać prawidłowej samooceny, ponieważ obecna definicja pozwala na jej karygodne zakłamanie.

Czy odkrywam koło? Wyważam otwarte drzwi? Wjeżdżam na kole przez otwarte drzwi. Ograniczam moralność do jednego dążenia. Nie nazywam go nakazem, zasadą ani normą, tylko właśnie dążeniem, żeby nie narzucać go samym określeniem, a jedynie opisywać jako cechę i zachowanie charakterystyczne dla człowieka obdarzonego empatią. Działanie na rzecz rodziny, plemienia, grupy etnicznej, narodu, ludzkości a nawet wybranych gatunków zwierząt jest w większości kultur i religii postrzegane jako cnota, jednak żadna z nich poza buddyzmem nie odnosi się do cierpienia w ogólności, we wszystkich formach. Buddyzm kładzie największy nacisk na wyzwolenie się od cierpienia poprzez wyzbycie się przywiązania do wszystkiego co tymczasowe, w tym do życia. Ja kładę największy nacisk na aktywne, świadome dążenie do wyeliminowania cierpienia, do niesienia ulgi w bólu psychicznym i fizycznym, do wykrywania i eliminowania jego przyczyn. Uważam, że nie ma nic ważniejszego. Możesz być kolejnym Einsteinem, odkryć teorię unifikacji łączącą grawitację i mechanikę kwantową, przekroczyć prędkość światła i cofnąć się w czasie, dokonać pierwszej teleportacji, zbudować funkcjonalny komputer kwantowy i stworzyć sztuczną inteligencję, lecz jeśli obok ciebie będzie w męczarniach zdychać człowiek lub zwierzę, a ty nie spróbujesz mu jakoś pomóc, to będziesz zwykłym chujem.

Wracając do zwierząt hodowlanych - nie wierzę, że cokolwiek zmieni sią za naszego życia. Dopiero przyszłe pokolenia wytworzą i rozpowszechnią syntetyczne mięso, a jeszcze następne będą udoskonalać jego smak. Co do ingerencji w naturę, w relację drapieżnik - ofiara, to myślę o wszczepieniu każdemu zwierzęciu nano-implantów, które w połączeniu z monitoringiem i algorytmem decyzyjnym będą usypiać zwierzę w momencie, gdy zacznie być pożerane, a algorytm uzna, że nie ma ono szans w walce o życie. Może to osłabić drapieżniki, bo ofiara nie będzie walczyć do ostatniej kropli krwi - to cena ingerencji.

Z jednej strony sam uważam, że popłynąłem, a z drugiej jestem głeboko przekonany, że mam rację. Z jednej strony problem wydaje się nieistotny, a z drugiej jest on fundamentalny dla naszego sposobu myślenia. Zgaduję też, co możesz sobie myśleć ty, kiedy to czytasz. Uważasz, że nic nie zmienię, bo ludzkość ma to w dupie. Odpowiadam ci na to, że jesteś przedstawicielem ludzkości. Jeśli ty masz to osobiście w dupie, to ludzkość ma to w dupie przez takich jak ty.

https://madlyinangerwithyou.wordpress.com/2017/05/03/morality-redefinition/
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi