Ja to na chooya trafiłam
Było ciemno, około 20, przejście było w trochę dzikim miejscu, wylazł nie wiadomo skąd i zaszedł od tyłu, mało na zawał nie zeszłam. Później dziwił się, że za bardzo mi się ręce trzęsły, żeby podpisać i po chamsku rzucał się, że wezwanie do sądu wypisze. Ku*as nawet się przedstawić nie chciał, a mandat kazał wystawić koledze z patrolu (normalny koleś).