W aferze SKOK-ów nie ma indywidualnych poszkodowanych, którzy mogliby widowiskowo płakać przed kamerami lub protestować na ulicy, więc ciemnemu ludowi powiewa każda abstrakcyjna kwota, którą abstrakcyjny podmiot musiał się podzielić, by klienci tych parabanków ocalili swoje miedziaki.
Bursztyn-Złoto można rozgrywać do końca pisich dni na zasadzie "a Tusk wiedział, nie powiedział" - i ciemny lub ma igrzyska: sąd nad złodziejami.
"Ofiarami" Bursztynu-Złota w olbrzymiej większości są osoby mające doskonałe rozeznanie, w co się pakują z nadzieją, że zdążą wycofać swoje pieniądze, nim firma się wykopyrtnie - i to po ostrzeżeniach KNF.
Znacznie ciekawiej dla mnie wygląda sprawa ostrzeżeń przed kredytami walutowymi sprzed ponad 10 lat - pomimo rekomendacji S ówczesny rząd PIS zlał doszczętnie i schował ostrzeżenia przed nimi (znaczy "wiedział, nie powiedział") a w ostatnich kampaniach wyborczych szermował krzywdą "frankowiczów".
Ech, ta pisia obłuda - nawet trudno wybrać jednego przedstawiciela, który nadałby się jako jej wzorzec do umieszczenia w Sevres