Leczenie nigdy (przynajmniej w teorii) nie było uzależnione od tego, czy ktoś odda krew dla pacjenta, czy nie. Jak jest taka potrzeba, to i z zagranicy się krew sprowadza i pacjenta właściwie nie powinno interesować to, skąd szpital tę krew weźmie.
Właśnie dlatego jakiś czas temu w punktach krwiodawstwa przestali wydawać te zaświadczenia, żeby nie było więcej sytuacji (a tak się niestety czasem działo), że lekarze wręcz żądali tych zaświadczeń i przedstawiali pacjentom czy rodzinie sytuację tak, jakby mieli oni obowiązek "załatwić" sobie krew do zabiegu - co było nie tylko nieetyczne, ale też niezgodne z prawem. Ale, o ile się orientuję, dalej można oddawać ze wskazaniem i taka informacja jest w jakiś tam sposób przekazywana do szpitala.
Oczywiście promocja krwiodawstwa jest jak najbardziej wskazana, ale nie można tego robić szantażując pacjentów.
Być może chodzi o to, że szpital musi sobie krew kupić od służby krwiodawstwa, jakoś tam to zewidencjonować i potem dostaje refundację. Teraz to już tylko moja spekulacja, ale może to działa tak, że jak dawca wskazuje, gdzie krew ma trafić (przy czym liczy się "sztuka", a nie że konkretnie ta oddana przez dawcę trafia do wskazanego szpitala), to szpital ma ją za darmo i nie musi się bawić w zakup, rozliczanie itd.?
Ostatnio edytowany:
2018-01-02 23:59:19
--