:hubbabubba I tak, i nie.
Ja generalnie jestem przeciwnikiem uczenia konkretnych dat z dawnej przeszłości. Jest to całkowicie zbędne. Starożytność, tak Egipt, Grecja, jak i Rzym powinna zostać potraktowana zagadnieniowo.
Można wspomnieć o Salaminie, Maratonie, lesie Teutoborskim etc., w ramach ciekawostki. Nie powinno za to wymagać się pamiętania tych dat. Bo tak naprawdę, po chusteczkę? Starożytność powinna być zamknięta w ramach zagadnień: rodzaje rządów, wynalazki, filozofia, ogólny zarys rozrostu, typy miast i tak dalej... po prostu po to żeby ogarniać małowiele - kto, co zrobił. Kiedy jest już mniej ważne, cezura p.n.e w zupełności wystarcza, ewentualne zagęszczenie do tysiącleci, bądź wieków.
Średniowiecze tak samo ciekawostkowo (przynajmniej do poziomu ex-gimnazjalnego), jeżeli chodzi o typową pamięciologią z datami, to w zupełności wystarczą daty graniczne + jakieś 2-3 Grunwaldy. Ważniejsze tutaj też są: religia, system feudalny, doktryny. Da się to zrobić ciekawie.
Nowożytność - tutaj powinno być już szerzej, bo zwyczajnie do tego co się działo po renesansie możemy najbardziej odnosić się z dzisiejszych perspektywy. Państwa narodowe i wszystkie inne mechanizmy socjalizacji, wynalazczości etc. mają do dzisiaj wielki wypływ na obecny kształt świata. Cała nowożytność powinna być przerzucona do liceów.
Powyżej wiadomo, im bliżej tym więcej dat i wydarzeń. Tylko, że ja dalej jestem wrogiem precyzyjnego datowania, bo jest to zaśmiecanie pamięci czymś całkowicie zbędnym. Łatwo jest zrobić 100 sprawdzianów z dat, ale czego to uczy? Niczego.
Wolałbym żeby mój uczeń był w stanie powiedzieć dlaczego wybuchła I wojna światowa, która była gdzieś tam na początku XX wieku, niż żeby podał mi dokładną dzienną datę bitwy nad Marną.
--
Próżnoś repliki się spodziewał. Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet:"Pies cię j...ł"- Bo to mezalians byłby dla psa