„CZARNA RĘKA”

Przytoczyliśmy przed kilku dniami na tem miejscu kilka faktów stwierdzonych ponad wszelkie wątpliwości, że w Galicyi grasują jakieś ciemne siły, jakaś „czarna ręka”, która wręcza nieświadomym wieśniakom i ludności miejskiej rozmaite prowokacyjne odezwy. Teraz dowiadujemy się, że indywidua podobne grasują i w Królestwie Polskiem. W wielu miastach Galicyj i Król. Polskiego perswadowano chłopom, by nie podpisywali protestu z powodu zaboru ziemi chełmskiej, bo wróci ... pańszczyzna. Stara to metoda i wielokrotnie już wypróbowana! Dziś znowu otrzymaliśmy inny przyczynek tej łajdackiej roboty. Oto na posiedzeniu Rady gminnej w Racławicach, wójt miejscowy pokazał członkom gminy drukowaną odezwę wystosowaną do chłopów, ażeby „wyrżnąć panów i księży, bo w ten sposób chłopi będą mogli odebrać grunta po panach i księżach".

Zaniepokojone sfery ziemiańskie które nas informują o tem — stwierdzają wprawdzie, to chłopi w gminie Racławice przynajmniej świadomi są z jakiego to źródła odezwa ta pochodzi i przyjęli ją też z należnem oburzeniem — czy jednak i gdzieindziej zachowa się tak ludność wobec tych podszeptów jest rzeczą niewiadomą i niepokojącą.

Widocznie ktoś w Królestwie Polskiem pragnie wywołać wspomnienia z roku 1846.

Jak się dowiadujemy, sprawa podburzających odezw poruszona zostanie w Wiedniu, na dzisiejszem posiedzeniu komisyi wojskowej przez konserwatywnego posła p. Hallera.

POLACY NA PODOLU.

Od osoby, która przed paru dniami przybyła z Proskirowa, dowiaduje się „Czas” następujących szczegółów o położeniu Polaków w zachodniej części Podola:
Proskirów jest napełniony rodzinami polskich ziemian z całego powiatu. Wielu obywateli pozostało jednak na wsi, pomimo wszelkich niebezpieczeństw, aby pilnować gospodarstwa, o ile nie zostało rozgrabione. Polacy stworzyli własną konną milicye, która patroluje po okolicy i utrzymuje w karbach bandy bolszewickie i chłopów, nie umiejących sobie radzić z nowemi stosunkami, wytworzonemi przez zabór ziemi.

Dzięki tej akcyi nastąpiło pewne uspokojenie. Milicya stoczyła wiele utarczek z dezerterami i opryszkami, którzy korzystając z braku wszelkiej władzy, urządzali napady na własną rękę. Jedną z takich band rozbito doszczętnie, przyczem poległ jej dowódca, miejscowy włościanin.

Chłopi urządzili mu okazały pogrzeb, ale po stypie podzielili się całym dobytkiem, jaki bandyta pozostawil, perswadując żonie i dzieciom, że mają za dużo. Szkoły polskie są wszędzie czynne i cieszą się liczną frekwencyą.

Rada ukraińska nie daje tu żadnego znaku życia i nie posiada organów wykonawczych. Rodzaj rządów sprawuje jakiś sowiet bolszewicki, którego nikt nie słucha. Życie jest stosunkowo drogie, zasoby żywności niewielkie.

Komunikacya z Galicyą łatwa i możnaby ją wyregulować, gdyby władze austryackie na to zezwoliły. Liczniejsze polskie oddziały stoją w okolicach Kamieńca i dalej na wschód koło Żmerynki.

Porozumienie się z nimi jest utrudnione z powodu obsadzenia obu linji kolejowych przez czerwoną gwardyę. W każdym razie po okropnym okresie rabunków. podpaleń i mordów, nastąpiło obecnie otrzeźwienie, spowodowane co prawda głównie energiczną postawą polskiego społeczeństwa, które zorganizowało silną i systematyczną obronę.

Ilustrowany Kuryer Codzienny, 28-02-1918

100lattemu.pl