W pracy pytlujemy z dziewczynami o facetach, swoich i obcych.
Licytacja, która ma większą lebiegę w domu. Licytacja niemal dobiega końca (prawie wygrywam przez niezamkniętą pralkę Skijlenia), gdy odzywa się najbardziej doświadczona (mąż i dwóch synów) i dotąd milcząca:
- Mój miał okno w kuchni umyć, dwa tygodnie mu zeszło ale w końcu wziął miskę, szmatki, wylazł na parapet... i wypadł. I się debil zabił! Ja piedrolę, weź tu faceta poproś o coś... Pogrzeb, goście a okna po zimie upierdrolone!
Licytacja, która ma większą lebiegę w domu. Licytacja niemal dobiega końca (prawie wygrywam przez niezamkniętą pralkę Skijlenia), gdy odzywa się najbardziej doświadczona (mąż i dwóch synów) i dotąd milcząca:
- Mój miał okno w kuchni umyć, dwa tygodnie mu zeszło ale w końcu wziął miskę, szmatki, wylazł na parapet... i wypadł. I się debil zabił! Ja piedrolę, weź tu faceta poproś o coś... Pogrzeb, goście a okna po zimie upierdrolone!
--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...