Z pamiętnika partyzanta:
Poniedziałek: Goniliśmy dzisiaj po lesie Niemców.
Wtorek: Dzisiaj Niemcy nas pogonili po lesie.
Środa: Dzisiaj to my goniliśmy Niemców. Uciekali tak, że aż się kurzyło.
Czwartek: Tym razem my uciekaliśmy przed Niemcami.
Piątek: Znowu goniliśmy Niemców.
Sobota: Niemcy pogonili nas.
Niedziela: Leśniczy się wkurzył, i wygnał nas wszystkich z lasu.
Rozprawa w sądzie. Facet jest oskarżony o zamordowanie teściowej. Sędzia pyta:
- Co oskarżony ma na obronę?
- Wysoki Sadzie, jestem niewinny! To było tak: siedziałem sobie w kuchni i obierałem pomarańcze, gdy w pewnym momencie wyślizgnęła mi się z ręki skórka, a potem wypadł mi z drugiej ręki nóż. I właśnie wtedy do kuchni weszła teściowa. Poślizgnęła się na skórce i upadła na nóż... i tak siedem razy pod rząd!
Poniedziałek: Goniliśmy dzisiaj po lesie Niemców.
Wtorek: Dzisiaj Niemcy nas pogonili po lesie.
Środa: Dzisiaj to my goniliśmy Niemców. Uciekali tak, że aż się kurzyło.
Czwartek: Tym razem my uciekaliśmy przed Niemcami.
Piątek: Znowu goniliśmy Niemców.
Sobota: Niemcy pogonili nas.
Niedziela: Leśniczy się wkurzył, i wygnał nas wszystkich z lasu.
Rozprawa w sądzie. Facet jest oskarżony o zamordowanie teściowej. Sędzia pyta:
- Co oskarżony ma na obronę?
- Wysoki Sadzie, jestem niewinny! To było tak: siedziałem sobie w kuchni i obierałem pomarańcze, gdy w pewnym momencie wyślizgnęła mi się z ręki skórka, a potem wypadł mi z drugiej ręki nóż. I właśnie wtedy do kuchni weszła teściowa. Poślizgnęła się na skórce i upadła na nóż... i tak siedem razy pod rząd!