Hehehe
A u mnie dzisiaj w pracy, za plecami, łaził zajeb*ście duży robak. Czarrrrny. Na jasnych kafelkach widoczny w P*zdu czadersko.
Wydarłam ryja, coby któryś z chłopaków przylazł, i zabrał, zabił, cokolwiek, bo muszę jakoś pracować. A z tym czarnym ujem za plecami, to nidyrydy.
Przybiegli chłopaki sztuk dwie.
- Ej, no gdzie ten robak?
- No przed chwilą tu był. Pewnie spierdo*ił pod regał. Weź się schyl i oblookaj, czy tam jest.
Luk, luk... Latareczka...
- Lidzia, no nie ma gościa, no. Se kurde coś wymyśliłaś.
Jassssneeee...
I nagle drugi kumpel się drze:
O!!! Jaki zajebisty!! To żuk tudzież chrząszcz.|
Wziął go na łapę. Drugi koleś porobił zdjęcia, bo takiego "pacjenta" jeszcze nie widział.
Myślałam, że go wypuszczą na wolność, ale...
Zrobili mu terrarium w pracy, nazwali " Ferdzikiem " i pracową maskotką... I wrzucili liście storczyka do żarcia...
Mam tylko nadzieję, że to coś nie spieprzy z tego "terrarium", i nie przywita mnie wraz z "poranną kawą"...