Jeśli coś ci się zepsuje, wsadź to do ryżu: w nocy przyjdą Chińczycy i naprawią - tak brzmi znana mądrość ludowa. Jakiś czas temu spieprzyło mi się życie i chyba podświadomie COŚ ( )do ryżu wsadziłem by zjawiła się w moim świecie obywatelka CHRL. Dziewczę piękne, mądre i powabne, jeśli ktoś miał kiedyś okazję spotykać się z Chinką zapewne wie jak niesamowite potrafią być tamtejsze kobiety (choć szok kulturowy może być spory). Niestety, są również dość ambitne - mojej lubej przyszła właśnie propozycja pracy na drugim końcu Kiwilandii i niestety nie ma zmiłuj - kariera jest ważniejsza.

Chyba czas wypróbować kolejną mądrość i się powiesić, może ktoś przyjdzie i pobuja

Tylko się cieszyć, że teraz, a nie później.

Wysyp ryż na środku pokoju to nie pójdzie. nmzc

Zaproponuj jej otwarcie w Polsce knajpki z sajgonkami, a jak się będzie rzucać, że to nie kariera i że takich knajpek jest bez liku, to jej powiedz, że jest cienka jak dupa węża i nie zrobi tego, bo pewno nie da rady. Może jakoś wsiądziesz jej na ambicję i zostanie

Spróbuj z pędami bambusa - kto wie, co się stanie .
A jak chcesz Polkę, wsadź w bigos.

Przykre kurcze.
Jeśli mogę coś podpowiedzieć, to ja stosuję tłuczone ziemniaki z kaszanką na cebulce ze skwarkami, no i gotowaną kapustę kiszoną z kaszą.

"Tego kwiatu pół światu" - w sumie nie pół, a prawie jedna czwarta..

:mirmil A Ty jesteś pizda, czy chłop? Jak to pierwsze to proszę:

Niesamowite jak niesamowite, zobaczylbys pare lat po slubie, ze nie jest tak rozowo jak ludzie sadza.

Generalnie wszyscy, ktorzy zyja z Chinka, albo rozwiedli sie z Chinka, sa zgodni - niesamowite i trwale jest tylko wtedy jesli trafisz na bardzo nie-chinska Chinke, w sensie przeczaca swojej naturze i kulturze. Zalezy jeszcze od rocznika - z 90tych bym sie nie tykal bez 8 metrowego kija - rabunkowy kapitalizm i materializm rozpierniczylby glowe nawet najwiekszym polskim kombinatorom i kombinerkom.

Ja trafilem na bardzo nie-chinska Chinke, tj. zdolna do empatii i docenienia rzeczy niematerialnych w zyciu, dla ktorej fajny wieczor to ogladanie dobrego filmu i dobre jedzenie, a nie markowe zakupy. Wszystkiej jej znajome z Danii, zamezne z zachodnimi facetami... tylko placz i zgrzytanie zebow, pewnie bym sie powiesil taka majac...

poka

:pies_kaflowy żeś mnie nie zrozumiał: trzy najpopularniejsze porady na narzekalni to "wsadź do ryżu", "napij się wódki" i "powieś się". Pierwsza zadziałała, druga niespecjalnie, zostaje wypróbować trzecią

:markizderetarde Moja panna jest rocznik 84 więc jeszcze ze "starych" Chin i istotnie wolała w ramach randki sama (lub razem ze mną) przygotować kolację w domu i oglądać film zamiast biegać po sklepach. Tutaj jest kwestia ambicji a nie kasy: dziewczyna nie chce wracać do Chin, a żeby dostać permanentną wizę (status rezydenta) musi albo pracować długo i ciężko w "zawodzie na który jest zapotrzebowanie" (czyli np nie w McDonaldzie) albo znaleźć i związać się z kimś kto taką wizę (lub obywatelstwo) ma. Ja spełniam ten warunek, ale dla niej to by oznaczało że (cytuję) "przez resztę życia by wiedziała że zawdzięcza sukces mnie, a ona chce osiągnąć swój cel samodzielnie".

:mirmil pomyśl... chciałbyś żółte dzieci? :P

:symbiod Przynajmniej wiem że nie ze Sosnowca

niewątpliwie masz coś w sobie...
i to coś powoduje, że fajne dziołchy spie*rzają przed tobą na drugi koniec kraju

:markizderetarde - to co napisałeś dotyczy nie tylko Chinek, ale ogólnie Azjatek Tamta część świata dzieli wiele wspólnych cech

Phi, drugi koniec kiwilandii.
Moja wyjechała przed tygodniem na 10 miesięcy na drugi koniec świata (w ramach wolontariatu europejskiego, bo KTOŚ TAM CHYBA KURNA NIE WIE GDZIE JEST EUROPA)

Także ten, nie marudź!

:mathoff I co? Myślisz, że do Ciebie wróci?
No chyba, że to żona. To wróci. One zawsze wracają. Chociażby po kasę.

Myślę, że wróci w ogóle, bo po 10 miesiącach sami ją wyrzucą.
To jest jakieś pocieszenie.

:mirmil
Przerabiałem podobny temat z Chinkojaponką Mój egzemplarz, oprócz egzotyki miał wbudowany jeszcze wybuchowy charakter ze skłonnością do używania utensyliów kuchennych w roli pocisków, oraz skłonność do słowotoku w dialekcie kantońskim w momentach pobudzenia emocjonalnego, czyli jakieś 20-30 razy dziennie
Azjatki, ciche, pokorne i uległe kobietki? Tia, kurffa, jasne...
A nie rozważałeś zmiany miejsca zamieszkania? Czy się boisz? :P

:gherbid Miałem poniekąd to samo, bo się na mnie rzucała z piąstkami :P Co prawda uderzenia o sile zagłodzonego kotka, ale po kilkunastu takowych (przy różnorakich okazjach) ciosach zacząłem dorabiać się siniaków. A azjatki są nie tyle uległe co lubią być dominowane

Jeśli chodzi o moją przeprowadzkę to ja mamystuację niejako odwrotną: mam wreszcie porządną, dobrze płatną pracę (i wygląa na to że dostanę wkrótce lepszy kontrakt), na dodatek mam tu gdzie mieszkam potomka płci męskiej (6 lat), o którego niedawno musiałem walczyć sądownie z mamuśką (jak już pisałem, życie mi się jakiś czas temu spierdzieliło), na kontakcie z któym zależy mi chyba jednak ciut bardziej.

:mirmil
E, jak z łapami startowała, to dostawałem napadu histerycznego śmiechu, co owocowało jeszcze intensywniejszym natarciem. Fakt, wyglądało to mega komicznie, ale przestałem się śmiać, jak raz pizgnęła patelnią Duży Calphalon, żeliwny z grubym dnem. Ciężka w cholerę, więc trafienie w łokieć było jak potrącenie ciężarówką W sumie moja wina, mogłem nie drażnić...

A tak, taak, narzek
Jak wybrała karierę, to pomyśl, czy miało to jakąś przyszłość? Szczerze wątpię. Zatem zamiast ryczeć w poduszkę, rusz dupę i wynoś się w teren, przytargaj sobie jakąś samicę, możesz ściemniać, nawijać makaron na uszy, użyj uroku osobistego, albo chloroformu... Nie, żebyś miał od razu trafić na przyszłą panią mirmiłową, ale korzyści zawsze jakieś będą Zrelaksujesz się, może poznasz jej koleżanki (a jak niefart, to jej męża ). Zawsze jakieś pozytywy będą :]

:salival

Tu sie smiem niezgodzic, bo stereotypy narodowe sa troche zroznicowane w Azji, jesli chodzi o dziewoje. Chinki sa rozpuszczone, bo jedynaczki, i te ktore sa w Europie, zwykle z nowobogackich rodzin. Jeszcze bardziej ordynarnie przyziemne sa Tajki, co nie maja skrupolow jesli chodzi o polowanie na jelenia i dostarczania happy-endow. Koreanki to takie mini nerdki bez biustow, ze swoimi smartfonami. Japonki z kolei sa zwykle starsze, wysoko wyksztalcone (generalnie mniam mniam), z wyraznym celem pobytu, jesli juz zdecyduja sie wyjechac.
Natomiast dalej jak Kambodza, Malezja i Indonezja to juz mowa jest o duzych rodzinach i nawet 10+ rodzenstwa, wielopokoleniowe rodziny, zupelnie juz inaczej - cieplej i tradycyjniej.
A juz zupelnie inny temat to Wietnam, to jest jedna wielka zoorganizowana mafia na swiecie. Ma swoje domy kultury, osrodki pomocy i naprawde wspierajaca sie spolecznosc (nie widzialem Wietnamczyka bez pracy jeszcze). Dziewczynom czesto aranzuje sie chlopakow z dobrych domow (kolezanka ze studiow w wywiadzie w radiu zarzekala sie ze zawsze bedzie miala bialego chlopa, od 2 lat juz chodzi z jakims Huang Trouen Nguyen, bo tak przystoi).

Mieszane dzieci zolte nigdy nie beda (tzn. moj jest ale tylko 10 dni po porodzie ). Beda mialy co najwyzej lekko oliwkowa karnacje, nigdy nie musialy chodzi na solarium, i beda posiadac pewien rodzaj gladkiej, jedwabnej skory az do 50tki, ktorej to twoja polska dziewczyna nie miala juz od 20 roku zycia

:markizderetarde
O zapachu zapomniałeś

:mirmil Jeśli kochasz, to za nią. Robotę tam zawsze znajdziesz.

:koza60 gdyby byłoby to takie proste... Niestety wtedy straciłbym kontakt z moim synem

Efekt końcowy: żyć trzeba dalej, świat się nie skończył, wiza jest na 12 miesięcy, ma czas zmienić zdanie. Ja zresztą też.