No właśnie, tak aprops szczepień i ostatnich okołoszczepiennych przepychanek politycznych. Nie jestem antyszczepem, uchowaj borze (jako jeden z pierwszych w firmie jestem po trzech dawkach), ale może po prostu jestem za gupi. No bo ostatnio pan Arłukowicz coś tam w TV nawijał o tym, że taki pracodawca nie może sprawdzić, czy pracownik jest szczepiony i jako przykład powiedział, że właściciel piekarni nie może sprawdzić, czy jego pracownik dotykający dziennie tysiące bochenków chleba ma szczepienia.
No okej. Ale po co ma sprawdzać? To znaczy, że jak ma szczepienia to go wirus omija z daleka i nie przeniesie go na chlebek?
Nie nabijam się, tylko serio trochę nie kumam jak to w końcu jest.
Szczepię się dla siebie i okazało się, że jak załapałem kowcia po dwóch dawkach, to jedynym objawem był lekki katar (no i kurde węch i smak niestety), ale wytłumaczcie mi w czym moje szczepienie pomaga innym.
Ostatnio edytowany:
2022-01-27 08:58:14
--
Na forum zawsze się znajdzie jakiś smutny fajfus, który będzie mówił co trzeba robić i jak trzeba żyć,
bo akurat wstał lewą nogą albo zaczepił chu...em o sprężynę w materacu.