Ile razy wracałeś do domu z pracy, zmęczony jak pies, marząc tylko o jednym, małym, zimnym, pysznym piwku? Oprócz samego "nektaru Bogów" idealnie byłoby mieć jeszcze takie swoje miejsce, gdzie można by się nim rozkoszować. Ten mężczyzna zbudował na tyłach ogródka swojego domu w Birmingham prywatny raj dla piwosza...
Gdzie by tu się napić piwka? Może w salonie?
Przed kominkiem? Nie... Tu to można lampkę wina z żoną wieczorem wychylić.
W kuchni, na szybko, prosto z lodówki. OK... Innym razem.
W sypialni, jedno zimne na sen. Przynajmniej do łóżka nie będzie daleko... Może później...
W łazience, jedno pod prysznicem albo w wannie. Po ciężkim dniu pracy, czemu nie...?
Wyjdziemy na patio, ciepło, coraz cieplej... Jesteśmy już blisko.
Tu jest. Schronienie, azyl, ostatni bastion męskości w tym domu.
Wyobraź sobie scenę:
- Chłopaki, idziemy do mnie na piwo? Mam własny pub w ogródku...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą