Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak stać się prawdziwym mężczyzną - w krzywym zwierciadle

115 353  
298   111  
My - mężczyźni - czasem dajemy się ponieść potrzebie spełnienia naszych wewnętrznych oczekiwań w stosunku do swojej męskości. Na przestrzeni życia robimy różne rzeczy, żeby czuć się jak ten prawdziwy samiec alfa, jak chodzący worek testosteronu. Przedstawiam wyciąg w 10 punktach. Zerknijcie, czy przypadkiem nie brzmią znajomo?

#1. Najmniej raz w życiu zapuścić zarost

Zarost to prawdziwa oznaka męskości. Będąc dzieckiem widziałeś ten wszechobecny wąs i bujne brody wujków Staszków wiedząc, że pewnego dnia i ty będziesz taki jak oni. Już widzisz oczami wyobraźni jak gonisz jelenia przez las, zarośnięty niczym Rumcajs... jednak okropnym zrządzeniem losu pierwszy zarost, jaki w życiu udaje ci się zapuścić, wygląda raczej jak mocno przerzedzona rzeżucha. To nic. Dla ciebie jest piękny. It’s beautiful. A ci co krzyczą “Zgól ten dziewiczy koper” po prostu ci zazdroszczą.


#2. Ubrać się

Garderoba to w męskim świecie ważna rzecz. Dzięki niej można się dookreślić płciowo. Z doborem kolorów jest łatwo, bo są tylko trzy: fajny, ciulowy i waginosceptyczny. Krój może być tylko jeden, określony mianem “straight”, żadnych rurek, żadnych “fit”, “slim” i cholera wie co. Bez żadnych nadruków (no chyba że twój klub sportowy). Jest też taka niepisana zasada, że im więcej kieszeni, tym bardziej męsko i zarąbiście. W pewnym stopniu zaawansowania wychodzisz rano z domu w wojskowych bojówkach i kamizelce taktycznej*.
* Przynajmniej starasz się tak o tym myśleć, reszta ludzi mówi na to “wędkarskie bombery”.


#3. Jak kawa, to tylko błotna

Z rana prawdziwa kawa. Kawa z mlekiem? Z mlekiem dzieci piją, a rozpuszczalna jest dla wygodnickich fircyków. Jak kawa, to tylko błotna, z gęstym fusem na dnie, pita do dna, pozostawiająca zmielone kropeczki w zębach. Rozkoszowanie się prawdziwą gorzką parzoną kawą z rana to oznaka siły i charakteru. Może krzywisz się jak jasna cholera, ale właśnie tak robią faceci. Zaciskają mocno zęby i robią głośne “tsss’aaa”. Jeśli ten cud natury, tego jelenia na rykowisku pijącego kawę, jeśli przyjdzie to oglądać jakiemuś młodemu samcowi z rozpuszczalnikiem w kubku, to najpewniej zostanie on poczęstowany okrutnym spojrzeniem samca alfa okraszonym wyzwaniem “Tej se spróbuj… chłopczyku.”


#4. Jeśli w tym nie ma mięsa - to to jest sałatka

Zasada obiadowa prosta jak drut. W jedzeniu musi być mięso. Jeśli dostałeś na talerzu coś, co za młodu nie poruszało się na nogach, to znaczy, że danie główne jeszcze nie przybyło. Czekasz i basta. Co to za facet, co nie je mięsa? Prawdziwie męskim daniem jest słabo wysmażony befsztyk albo tatar wołowy z surowym jajkiem. Może wcale ci się gęba nie uśmiecha do surowego i krwistego mięsa, ale czego się nie robi dla poczucia, że slipki wcale nie wiszą luźno?*
*czasem okazuje się, że to przepuklina.

To akurat jest sałatka na patyku, to też trzeba przegryzać karkówką.

#5. Pić whisky

Jedynym prawdziwie męskim trunkiem na wieczór jest whisky. Mógłbyś pić piwo, ale na picie piwa stać każdego, a nie każdy ma tyle finezji i portfela, żeby strzelić sobie butlę whisky z kumplem. Siedzicie i krzywią wam się mordy od czystej. Po pierwszej szklaneczce dorzucacie lodu. Stąd już krok do coli. Jeśli masz już whisky z colą, to skończyło się rumakowanie, pijesz drineczka jak jakaś fajtłapa, ale przecież szklanka czystej była zaliczona, a po trzecim z colą i tak się zeruje.


#6. Zaznaczać terytorium

Prawdziwy basior znaczy swoje terytorium. Wyszedłeś z knajpy i zachciało ci się wyprowadzić smoka z zamku na mały pit-stop? Mógłbyś swobodnie wrócić i skorzystać z toalety, ale nie! “Wysikam się pod płotem, he he, jak za dawnych szczenięcych lat”. Nie przewidziałeś tylko, że 4-latkiem siusiającym pod krzakiem nie interesuje się straż miejska. “Dzień dobry, pan dokończy, schowa smoka i wyjmie dowód, będziemy pisać”. Ale to nic, każda rzecz, która widziała twojego małego jest już zaznaczona - jest twoja. A w ogóle facet bez mandatu za chlanie czy lanie w miejscu publicznym jest jak żołnierz bez karabinu. Tak jest?!


#7. Jeśli raz z nią spałeś, to już jest twoja

Ta historia jest powszechnie znana. Zerwaliście ze sobą trzy lata temu, ale akurat jesteś po tej whisky, trzymasz mandat w ręku i żeby się pocieszyć piszesz do niej SMS-a, waląc prosto z mostu “Cześć piękna, jestem niedaleko, wpadnę na małe, hi hi, przytulanko, jak to drzewiej bywało”, jeśli po whisky trafiły ci się jeszcze dwa piwa, to piszesz “Tęsgniem za Tobo, spotkaj my sie, brakuje mi Ciebie”. Masz takiego SMS-a w skrzynce nadawczej nad ranem? To koniec, kup sobie leginsy, sałatę, zgól ten koper i zaparz bawarkę. W slipach już ci przepuklina nie pomoże. Jak będziesz przechodził obok kościoła, to zapisz się do chóru dziewczęcego, poniżej sopranu już i tak nie zejdziesz.


#8. Drzeć japę na pół osiedla

Choć nie ma dla tego żadnego uzasadnienia (poza tym, że w tym stanie każdy twój pomysł jest wewnętrznie mocno uzasadniony i wykwintnie poparty promilami), to czasem po prostu idziesz nocą przez miasto i piłujesz japę, śpiewając drużynowe przyśpiewki. Jeśli nie znasz przyśpiewek albo trochę się cykasz, to pada na “Polska mistrzem Polski” albo “Góralu, hej doliny, czy ci nie sokoły…”, a jeśli nawet to ci nie idzie, to zawsze możesz odśpiewać hymn UEFA “Kaszaaaaankaaaaa - ta ta ra da tatam!”


#9. Trzymać się swojej wersji

- Nie …ykhm… piłem …
- Cze…. źwy e-tem
- So ty mi tu…
- No doooobra... pół piwa
- Dfa... góra dwaa
- Ale szeźwy jestem nol-mar-nie, c’nie?
Z utrzymywania własnej wersji wydarzeń nie wytrąca cię nawet fakt, że zdjąłeś spodnie zapominając o zdjęciu butów i próbujesz się załatwić do doniczki stojącej w salonie, prowadząc ze swoim przyrodzeniem dialog przerywany głośnym bekaniem i drapiąc się jedną ręką po brodzie, a drugą po zadku na oczach odwiedzających cię teściów.
- O szeeeść, mamuuuusia. Słoneeeczną noc ziś maaaamy … hep! … c’nie? Paczcie! Hehehe … hep! Bez czymanki!


#10. Chwalić się

“A ja to się ostatnio tak naje… to znaczy: tyle wypiłeeem! No mówię ci!” Nie, nie, nie… to się wcale nie kończy w klasie maturalnej, to trwa o wiele dłużej. Wszystko co prawdziwy facet robi jest wielkie i godne podziwu. Ryby taaaaakie biorą. Kobiety z nim w łóżku wiją się taaaaak mocno. Alkoholu może wlać w siebie o tyyyyyle (ale akurat ostatnio miał nie ten dzień, rozumiesz). Samochód ma tyyyle koni i w ogóle to taaaaaki bagażnik duży jak na Seicento, a ostatnio w komentarzach w internecie taaaaak zmasakrował jakiegoś fajfusa, że tamtemu w pięty poszło do trzeciego pokolenia.


No i te pierwsze szczere rozmowy o doświadczeniach seksualnych, prowadzone gdzieś w ogólniaku:
- No ja z dwiema dziewczynami się ten tego - mówi pierwszy.
- Ja to już mam, ma się rozumieć, cztery na liczniku - kontruje drugi.
- Co tak słabo, panowie? Ja co tydzień z inną w łóżku, he he he - kończy tę niezręczną rozmowę trzeci prawiczek.
83

Oglądany: 115353x | Komentarzy: 111 | Okejek: 298 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało