Klimat się zmienia i musimy przyzwyczaić się do anomalii, twierdzą naukowcy. A zatem popatrzmy, z jakimi to anomaliami może nam przyjść się mierzyć.
Sprite albo duszek, chochlik, a nawet krasnoludek lub gnom – różne nazwy dotyczą tego samego zjawiska, które mimo wszystko najbardziej jednak przypomina… meduzę. Mowa tu o błyskach, które występują ponad chmurami burzowymi i objawiają się czerwonymi, zwieszającymi się „odnóżami” widocznymi na niebie. „Duszki” trwają krócej niż pioruny, są też słabiej widoczne.
Meteorolodzy i klimatolodzy straszą zwykle coraz większymi upałami. Sprawiają one, że prawa natury zaczynają wywracać się do góry nogami. Tak jak w 2010 roku w Republice Komi (Rosja) w pobliżu koła podbiegunowego. Upalne lato sprawiło tam, że niedźwiedziom zabrakło tradycyjnego pożywienia, zaczęły więc… rozkopywać cmentarze i wyjadać rozkładające się zwłoki. Nauczyły się nie tylko otwierać trumny, ale też coraz chętniej zaglądać do wsi i miejscowości, chcąc znaleźć pożywienie w tamtejszych śmietnikach.
W listopadzie 2014 roku przez Stany Zjednoczone przetoczyła się olbrzymia burza śnieżna, która de facto sparaliżowała wiele tamtejszych miast. Jeszcze osiem miesięcy później w Buffalo w stanie Nowy Jork można było zobaczyć śnieg zalegający po pamiętnym „Snowvember”. Okazuje się jednak, że to niejedyna konsekwencja śnieżnego tygodnia. W tym samym mieście, po 9 miesiącach od burzy śnieżnej, dało się też zaobserwować nawet 30% wzrost wskaźnika urodzeń. Najwyraźniej w czasie deszczu tylko dzieci się nudzą…
Każdy wie, że żółty śnieg należy omijać z daleka – i nikomu nie trzeba tłumaczyć jego genezy. Pomarańczowy śnieg występuje jednak znacznie rzadziej. Spadł m.in. w 2007 roku na Syberii. Jaka była jego przyczyna? Najprawdopodobniej zjawisko wywołały burze piaskowe w sąsiednim Kazachstanie. Wzbity w powietrze, bogaty w żelazo pył podróżował w górnych warstwach stratosfery, by ostatecznie wraz ze śniegiem spaść nad Rosją, powodując niecodzienne zjawisko.
Diabeł piaskowy, dżin albo – bardziej zwyczajnie – wir pyłowy to zjawisko, które zachodzi m.in. na Bliskim Wschodzie, ale sporadycznie występuje też w wielu innych miejscach świata, również w Polsce. Oznacza ono wirującą kolumnę zebranego z ziemi pyłu i piasku. Kolumna ta ma zazwyczaj do 10 m średnicy i od kilku metrów do nawet ponad kilometra wysokości. Zwykle nie trwa długo. Znika najczęściej już po paru minutach.
Wiele osób zauważyło pewnie nie raz, że podczas opadów śniegu świat robi się nieco cichszy niż zwykle. Codzienne hałasy wydają się milknąć, a ich często nieznośne natężenie nagle przestaje przeszkadzać. To nie magia zbliżających się świąt, tylko fizyczne właściwości śniegu i fal dźwiękowych. Podczas opadów śniegu, pomiędzy świeżymi płatkami pozostają zawsze duże ilości powietrza, które obniża wibracje. W efekcie dźwięki nie odbijają się tak łatwo i powstaje wrażenie stłumienia.
Czy można skichać się na wieść o zbliżającej się burzy? Jak najbardziej, chociaż naukowcy nie są pewni dlaczego. Przyjmuje się jednak, że towarzyszące burzom ataki astmy wywoływane są przez pyłki, które absorbują wilgoć, a następnie rozpadają się na mniejsze części, które przenoszone są z wiatrem. Większe pyłki zatrzymują się chociażby na włosach w nosie, podczas gdy te mniejsze przedostają się dalej, docierając do płuc i wywołując napady astmy.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą